niedziela, 24 maja 2015

II.

Obudziłam się gdy promienie porannego słońca przeniknęły do mojego pokoju i zaczęły świecić mi w twarz. Mimo woli otworzyłam jedno oko.
„ Jeszcze jedno oko. No dalej. Uda mi się. Udało się! Alleluja.”- pomyślałam gdy otworzyłam drugie oko. Usiadłam na łóżku.
„ Gdzie jest Emily?”- pomyślałam znowu ale w tej samej chwili usłyszałam śmiechy z kuchni. Byłam pewna, że te głosy należą do mojego taty i do Emily. Postanowiłam do nich dołączyć. Ubrałam pantofle, włosy związałam gumką i zbiegłam po schodach.
- Hey- powiedziałam- Co robicie?
Emily była tak jak ja w piżamie ale tata był ubrany w garnitur. To już było bardzo dziwne.
- Gotujemy- odpowiedział tata. Dobrze zinterpretował mój wzrok, bo po chwili dodał- Mam dzisiaj bardzo ważne spotkanie i od niego zależy przyszłość mojej firmy. Powiem ci kocie, że teraz częściej będziesz mnie widziała w garniturach.
Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Tata zawsze ubierał się w luźne podkoszulki i podniszczone dżinsy. Ciężko było sobie wyobrazić, że teraz będzie paradował po domu w garniaku.
- Wiem ale musisz się przyzwyczaić- powiedział patrząc na mnie. Okazało się, że ostatnie zdanie wypowiedziała na głos.- A teraz inna kwestia. Co życzysz sobie na śniadanie? Mogę ci zaproponować jajecznicę z kalmarem, albo kalmara z jajecznicą.
- Ty i to twoje poczucie humoru.- zaśmiałam się, a on się uśmiechnął.
- No nie? Pa, księżniczko- powiedział i pocałował mnie w czoło.- Widzimy się później Emily i wtedy dokończymy naszą rozmowę- mrugnął do niej.
- Nie będę wnikać w szczegóły waszej rozmowy- stwierdziłam do Emily. Dziewczyna momentalnie zaczerwieniła się i zaczęła chichotać.
- NIE- zaprotestowała – To nie były takie tematy o jakich myślisz... częściowo.
Wmurowało mnie.
- Jak to częściowo nie??!?- prawie krzyczałam na moją przyjaciółkę.
- Rozmawialiśmy o tobie i Andersie.
- JAK TO???- nie codziennie dowiadujesz się, że przyjaciółka obgaduje cię i twojego przyjaciela z twoim ojcem
- Zastanawialiśmy się na jakiej stopie jest wasza przyjaźń.
- Jak to jakiej stopie?- dodałam spokojniej.
- Czy jesteście parą, czy jesteście tylko przyjaciółmi i takie tam rzeczy.
- Że what??
- Nie denerwuj się. Ja próbowałam tłumaczyć twojemu tacie, że jesteście tylko przyjaciółmi, tylko że...
- Co tylko że?
- On nie bardzo chciał w to wierzyć.
- No zarąbiście. - westchnęłam.
- Ale dość już o twoim tacie. Powiedz mi lepiej gdzie się dziś wybieramy.
Od razu poprawił mi się humor.
- Na początek na te łyżwy co miały być wczoraj, a potem...- moją gadkę przerwał dzwonek smsa.- Czekaj. Dostałam wiadomość. Od Maćka.
- Jakiego Maćka? Kota? Tego sławnego polskiego skoczka? Uwielbiam go!! Nie mówiłaś, że go znasz!?!- krzyknęła z wyrzutem.
Uśmiechnęłam się.
- Zapomniałam ale teraz to miła niespodzianka dla ciebie. Napisał mi, że za 4 godziny ląduje na lotnisku w Oslo. Pyta czy przyjadę go odebrać.
- TAAAAK!!!!!- Emily zwariowała. Wyrwała mi telefon i szybko mu napisała twierdzącą odpowiedź. Dopiero po tym się uspokoiła i oddała mi komórkę. - Przepraszam- jęknęła- Nie mogłam się powstrzymać.
Zaśmiałam się po raz kolejny.
- Nie masz mnie za co przepraszać. Śmieszne wyszło. I dziękuję ci, że nie rozwaliłaś mojego phona. A teraz chodźmy się przebrać i idziemy na lodowisko.


*************** WEDŁUG EMILY *************

Na lodowisku było fajnie. Okazało się, że Marcy jeździ dużo lepiej ode mnie, mimo że ja myślałam, że się nie da. Jednak gdy patrzyłam jak ona perfekcyjnie i równo jeździ, jak robi piruety w powietrzu i na lodzie to mnie przytkało. Marcelina musiała zobaczyć moje spojrzenie, bo podjechała do mnie i zaśmiała się. Znowu.
- Interesuję się aerodynamiką. To pomaga w tańcu i jeździe na łyżwach.
- Czyli fiza?- spytałam niechętnie. Nie cierpię tego przedmiotu.
- Tak. Nie jest taka trudna jakby się mogło wydawać. To jedyny przedmiot ścisły jaki rozumiem.
- Aha- jakoś mnie to nie przekonało ale nie chciałam kontynuować tematu.
Już nie mogłam się doczekać aż spotkam Maćka i odliczałam minuty, a nawet sekundy do tej chwili, więc kiedy Marcy oświadczyła, że już musimy iść z lodowiska, bo się na lotnisko nie wyrobimy, byłam wniebowzięta. Nie przeszkodziło mi półtorej godziny czekania. W pewniej chwili jakiś głos zapowiedział, że samolot, którym lecieli skoczkowie, właśnie wylądował i wszyscy pasażerowie powinni za chwilę przyjść. Tak się stało. Ledwo pokazali się to Marcy od razu poleciała i rzuciła się na szyje Maćka.
- Hej, hej, bo mnie udusisz. Ale poważnie to cieszę się, że tu jesteś- powiedział on i też ją przytulił. Marcelina szybko jednak uwolniła się z objęć chłopaka, wzięła za rękę i podprowadziła do mnie.
- Maciek, to jest Emily. Ona jest moją przyjaciółką korespondencyjną i aktualnie mieszka u mnie. Emi to jest Maciek. Pewnie go znasz bardzo dobrze- mrugnęła do mnie przypominając mi poranne zajście z jej telefonem- ale być może teraz go poznasz lepiej. To mój przyjaciel. Poznaliśmy się stosunkowo niedawno.
Powiedziała tyle i pobiegła w kierunku innych polskich skoczków by się przywitać z nimi, zostawiając nas w niezręcznej sytuacji.
- Jestem twoją wielką fanką- zaczęłam najgorzej jak się tylko dało. Ale patrząc na jego minę zobaczyłam, że jego bawi ta cała sytuacja.
- A to spryciula...- powiedział bardziej do siebie niż do mnie ale po chwili spojrzał na mnie i powiedział- Nie dziwię ci się. Ja tu nie być fanem kogoś takiego- stwierdził i odgarnął włosy do tyłu. Mimo woli roześmiałam się.
- I kogoś tak niesamowicie skromnego- dodałam, a on też się roześmiał.
- I tak przystojnego i inteligentnego i zabawnego.
- Taaa
- Ej gołąbeczki!! Skończcie, bo musimy już jechać.- zawołała do nas Marcy.
- Racja.- stwierdził mój towarzysz. - A czym jedziemy?
- Mamy małego busika, który już czeka na parkingu.
- No to idziemy.
Wszyscy poszliśmy w stronę mini busa, który faktycznie czekał na parkingu, tak jak mówiła Marcy. Pierwsze pięć minut jazdy było strasznie nudne. Nikt się nie odzywał aż pierwszy przerwał cisze Żyła.
- Czym różnią się fajerwerki od polskich piłkarzy? Fajerwerki strzelają! Hehehehe.
Niby sam kawał nie był taki śmieszny ale i tak wszyscy zaczęli się śmiać.
- Albo:
Jak się nazywa Chiński złodziej mazaków? Kosimazaki. A jak drwal? Piłajajamucharata. A jak po czesku wiewiórka? Kociazapierdalajka hehehe. Albo jeszcze: Jak nazywa się chiński alfons? Gonisuki Nabosaka hehe
I właśnie takimi kawałami raczył nas nasz kochany i niezastąpiony Piotrek Żyła

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hejo!!!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Miałam urodzinki i nie mogłam się wyrobić :(. Mam nadzieję, że było warto czekać.
Jest inspirowany piosenką:
TFK- War of Change

https://www.youtube.com/watch?v=HdnTSXUWd3E


2 komentarze: