Wybaczcie ludzie !!!
Już dawno tu nic nie dodałam, bo cierpię na brak weny do tego opowiadania. Nie zawieszam go jednak, bo postaram się skonstruować jeszcze jeden rozdział, który będzie już epilogiem. Powinien pojawić się za dwa tygodnie.
Nie docenisz tego co masz, póki tego nie stracisz
niedziela, 6 września 2015
środa, 24 czerwca 2015
IX.
***************
WEDŁUG MARCY *************
Udało
mi się go dogonić na parkingu. Złapałam go za ramię, a on
spojrzał na mnie z pogardą.
- O widzę, że zdążyłaś już ubrać szlafrok. Wstyd ci było w tych majtkach wyjść?
W jego wzroku jeszcze nigdy nie widziałam mieszanki takich uczuć. Była tam złość, smutek, zazdrość ale najwięcej żalu.
- To nasz nowy strój treningowy.- powiedziałam, a on trochę złagodniał.- Myślisz,że mi jest łatwo kręcić tyłkiem w samych majtkach przed Jasonem?- w moich oczach pojawiły się łzy.
Odwrócił głowę i nie patrząc na mnie powiedział.
- Przepraszam.
Chwilę staliśmy w milczeniu aż wreszcie ja odważyłam się zadać to pytanie.
- Co ty tu w ogóle robisz?
- Chciałem ci na spokojnie wyjaśnić kwestię Glorii...
- Tu nie ma co wyjaśniać- przerwałam mu.
- Jest- wreszcie spojrzał na mnie.
- Maaaarrrccyyy!!!- usłyszeliśmy krzyk trenerki.- Choć szybko do środka, bo musimy kontynuować.- dodała gdy mnie zobaczyła ale przenosząc wzrok na Andersa zmieniła zdanie.- Masz dokładnie 5 minut.
Nagle zaczął wiać strasznie silny i zimny wiatr. Miałam na sobie bokserkę i majtki, a na to zarzucony jedynie szlafrok, więc zrobiło mi się przeraźliwie zimno i zaczęłam się trząść.
- Wróć już na zajęcia- powiedział zmęczonym głosem- inaczej się zaziębisz. Przyjdę do ciebie około 20.
Odwrócił się i odszedł, a ja zostałam sama i walczyłam z myślami i z pragnieniem by pobiec i wtulić się w niego. Z tym drugim przegrałam. Anders nawet nie zdążył się zdziwić, bo już po sekundzie biegu byłam w jego ramionach. Jednak nie protestował. Przynajmniej na początku.
- Marcy- wyszeptał prosto do mojego ucha- Musisz już wracać.
Delikatnie pokręciłam głową.
- A co jeśli nie chce?- podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- O widzę, że zdążyłaś już ubrać szlafrok. Wstyd ci było w tych majtkach wyjść?
W jego wzroku jeszcze nigdy nie widziałam mieszanki takich uczuć. Była tam złość, smutek, zazdrość ale najwięcej żalu.
- To nasz nowy strój treningowy.- powiedziałam, a on trochę złagodniał.- Myślisz,że mi jest łatwo kręcić tyłkiem w samych majtkach przed Jasonem?- w moich oczach pojawiły się łzy.
Odwrócił głowę i nie patrząc na mnie powiedział.
- Przepraszam.
Chwilę staliśmy w milczeniu aż wreszcie ja odważyłam się zadać to pytanie.
- Co ty tu w ogóle robisz?
- Chciałem ci na spokojnie wyjaśnić kwestię Glorii...
- Tu nie ma co wyjaśniać- przerwałam mu.
- Jest- wreszcie spojrzał na mnie.
- Maaaarrrccyyy!!!- usłyszeliśmy krzyk trenerki.- Choć szybko do środka, bo musimy kontynuować.- dodała gdy mnie zobaczyła ale przenosząc wzrok na Andersa zmieniła zdanie.- Masz dokładnie 5 minut.
Nagle zaczął wiać strasznie silny i zimny wiatr. Miałam na sobie bokserkę i majtki, a na to zarzucony jedynie szlafrok, więc zrobiło mi się przeraźliwie zimno i zaczęłam się trząść.
- Wróć już na zajęcia- powiedział zmęczonym głosem- inaczej się zaziębisz. Przyjdę do ciebie około 20.
Odwrócił się i odszedł, a ja zostałam sama i walczyłam z myślami i z pragnieniem by pobiec i wtulić się w niego. Z tym drugim przegrałam. Anders nawet nie zdążył się zdziwić, bo już po sekundzie biegu byłam w jego ramionach. Jednak nie protestował. Przynajmniej na początku.
- Marcy- wyszeptał prosto do mojego ucha- Musisz już wracać.
Delikatnie pokręciłam głową.
- A co jeśli nie chce?- podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Uśmiechnął
się lekko i pogłaskał mnie po głowie.
- To cię zmuszę- stwierdził i wziął mnie na ręce. Odstawił dopiero gdy weszliśmy do budynku.
- Nie idź jeszcze- powiedziałam gdy zobaczyłam, że chciał wyjść.
- Wiesz doskonale, że nie mogę tu zostać. Spotkamy się u ciebie o 20 i wtedy ci wyjaśnię kwestię Glorii...
- A jeśli ja nie chcę o tym słuchać?
Zdziwił się ale szybko odzyskał równowagę.
- W takim razie ja już nie będę się z tobą zadawał.- powiedział dobitnie.
- Ale ale ale ale..... dlaczego??
Podszedł do mnie, ujął moją twarz w swoje ręce i powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Bo nie mógłbym znieść myśli, że....myślisz, że....- nie mógł się wysłowić, a najgorsze było to, że kompletnie nie miałam pojęcia co chciał mi powiedzieć.- A z resztą- puścił moją twarz i machnął ręką- To też ci wytłumaczę wieczorem.
Wyszedł ale długo nie zostałam sama.
- Ej, kto to był??- zawołała Emily i podbiegła do mnie.
- Anders...- powiedziałam nieobecnym głosem.
- To nie jesteś na niego zła?- dopiero te słowa sprowadziły mnie na ziemię.
- Nie wiem- stwierdziłam wzruszając ramionami.
- A ty coś do niego czujesz?- spytała niby przypadkowo ale zrozumiałam od razu sens tego pytania.
- Nie wiem.- starałam się być obojętna w tym co mówię. Na szczęście Emi nie wnikała w moją odpowiedź po chwili podjechało do nas auto i kierowca na nas zatrąbił. Szyba się otworzyła i zobaczyłyśmy, że to Maciek chciał zwrócić naszą uwagę.
- Hej dziewczyny- powiedział do nas.- Wsiadacie??
- Pewnie- odparła Emily wskakując na miejsce z przodu.
- Ja nie chce.- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- Dlaczego?- spytała mnie moja przyjaciółka- Czyżbyś chciała w spokoju przemyśleć odpowiedź na moje pytanie?- mówiąc to bezczelnie do mnie mrugnęła.
- O co chodzi?? Chyba nie jestem w temacie.- stwierdził Maciek.
- I nie będziesz- powiedziałam ostro- Pa- chciałam odejść ale mnie powstrzymali.
- Ok, bądź sobie zła ale wiedz, że dziś nie wrócę na noc. Prześpię się u Maćka.
- Super- udałam niezadowoloną ale bardzo mi się ten pomysł spodobał. Niekoniecznie miałam ochotę, żeby Emily słuchała rozmowy mojej i Andersa.
Nawet ucieszyłam się gdy już odjechali, bo mogłam zagłębić się w swoich myślach.
„ Co ja w ogóle czuję do Andersa? Czy ja w ogóle coś do niego czuję po tym jak mnie oszukał? Znaczy on mnie nie oszukał. On po prostu się zakochał. Pewnie nie czuje do mnie tego samego do mnie co ja do niego i będzie chciał mi dziś wyjaśnić, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi. Ale po co ten cały cyrk dzisiaj? Zachowywał się jakby był zazdrosny.”
Rozmyślania przerwał mi fakt, że niestety doszłam do domu, a tam miałam dużo obowiązków,więc też nie mogłam wrócić do moich myśli. Gdy znalazłam wolną chwilę okazało się, że jest za kilka minut ósma, więc kilka minut o spotkania z Fannim i wyjaśnienia tego. Jak by na potwierdzenie w tej samej chwili ktoś zapukał w okno. Podeszłam i otworzyłam je. Nie zdziwiłam się gdy zobaczyłam kto przez nie wchodzi, bo zawsze tak robiliśmy jako dzieci.
- Hey- powiedziałam do niego i usiadłam na łóżku.
- Cześć- odparł i zrobił to samo.
- Więc jednak chcesz posłuchać co mam do powiedzenia?
- To cię zmuszę- stwierdził i wziął mnie na ręce. Odstawił dopiero gdy weszliśmy do budynku.
- Nie idź jeszcze- powiedziałam gdy zobaczyłam, że chciał wyjść.
- Wiesz doskonale, że nie mogę tu zostać. Spotkamy się u ciebie o 20 i wtedy ci wyjaśnię kwestię Glorii...
- A jeśli ja nie chcę o tym słuchać?
Zdziwił się ale szybko odzyskał równowagę.
- W takim razie ja już nie będę się z tobą zadawał.- powiedział dobitnie.
- Ale ale ale ale..... dlaczego??
Podszedł do mnie, ujął moją twarz w swoje ręce i powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Bo nie mógłbym znieść myśli, że....myślisz, że....- nie mógł się wysłowić, a najgorsze było to, że kompletnie nie miałam pojęcia co chciał mi powiedzieć.- A z resztą- puścił moją twarz i machnął ręką- To też ci wytłumaczę wieczorem.
Wyszedł ale długo nie zostałam sama.
- Ej, kto to był??- zawołała Emily i podbiegła do mnie.
- Anders...- powiedziałam nieobecnym głosem.
- To nie jesteś na niego zła?- dopiero te słowa sprowadziły mnie na ziemię.
- Nie wiem- stwierdziłam wzruszając ramionami.
- A ty coś do niego czujesz?- spytała niby przypadkowo ale zrozumiałam od razu sens tego pytania.
- Nie wiem.- starałam się być obojętna w tym co mówię. Na szczęście Emi nie wnikała w moją odpowiedź po chwili podjechało do nas auto i kierowca na nas zatrąbił. Szyba się otworzyła i zobaczyłyśmy, że to Maciek chciał zwrócić naszą uwagę.
- Hej dziewczyny- powiedział do nas.- Wsiadacie??
- Pewnie- odparła Emily wskakując na miejsce z przodu.
- Ja nie chce.- zaśmiałam się i pokręciłam głową
- Dlaczego?- spytała mnie moja przyjaciółka- Czyżbyś chciała w spokoju przemyśleć odpowiedź na moje pytanie?- mówiąc to bezczelnie do mnie mrugnęła.
- O co chodzi?? Chyba nie jestem w temacie.- stwierdził Maciek.
- I nie będziesz- powiedziałam ostro- Pa- chciałam odejść ale mnie powstrzymali.
- Ok, bądź sobie zła ale wiedz, że dziś nie wrócę na noc. Prześpię się u Maćka.
- Super- udałam niezadowoloną ale bardzo mi się ten pomysł spodobał. Niekoniecznie miałam ochotę, żeby Emily słuchała rozmowy mojej i Andersa.
Nawet ucieszyłam się gdy już odjechali, bo mogłam zagłębić się w swoich myślach.
„ Co ja w ogóle czuję do Andersa? Czy ja w ogóle coś do niego czuję po tym jak mnie oszukał? Znaczy on mnie nie oszukał. On po prostu się zakochał. Pewnie nie czuje do mnie tego samego do mnie co ja do niego i będzie chciał mi dziś wyjaśnić, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi. Ale po co ten cały cyrk dzisiaj? Zachowywał się jakby był zazdrosny.”
Rozmyślania przerwał mi fakt, że niestety doszłam do domu, a tam miałam dużo obowiązków,więc też nie mogłam wrócić do moich myśli. Gdy znalazłam wolną chwilę okazało się, że jest za kilka minut ósma, więc kilka minut o spotkania z Fannim i wyjaśnienia tego. Jak by na potwierdzenie w tej samej chwili ktoś zapukał w okno. Podeszłam i otworzyłam je. Nie zdziwiłam się gdy zobaczyłam kto przez nie wchodzi, bo zawsze tak robiliśmy jako dzieci.
- Hey- powiedziałam do niego i usiadłam na łóżku.
- Cześć- odparł i zrobił to samo.
- Więc jednak chcesz posłuchać co mam do powiedzenia?
-
Tak- westchnęłam.- Nie pytaj czemu, bo sama nie wiem.
Popatrzył na mnie dziwnie ale szybko przestał.
- Więc... nie wiem jak mam to zacząć- przyznał się.
Westchnęłam.
- Najlepiej od początku.
- Ok. Dziś rano odwiedził mnie Maciek. Wypytywał mnie o to co mnie łączy z Glorią i z...- przerwał na chwilę by popatrzeć moje oczy- tobą.
Zatkało mnie. Takich słów się nie spodziewałam.
- I...- głos mi zachrypł- co mu powiedziałeś?
Przez bite 10 minut nie odzywał się patrząc w moje oczy. Potem spuścił wzrok.
- Prawdę. Że nic do Glorii nie czuję- podniósł wzrok i wyraźnie czekał na moją reakcję.
- I co z tego?
- Nie interesuje cię to?- spytał ze zdziwieniem.
„ Jasne, że interesuje palancie” pomyślałam ale postanowiłam tego mu teraz nie mówić, żeby trochę pocierpiał.
- Spodziewałem się trochę innej odpowiedzi...
- Uważasz mnie za jedną z tych lasek z telewizji?- przerwałam mu.
- Doskonale wiesz, że nigdy cię do nikogo ani niczego nie porównywałem...
- Nieprawda. Często porównywałeś mnie ze zwierzętami np. z wilkiem.
Pokręcił głową, złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie.
- Czy ty musisz mi ciągle przerywać i ciągle mnie poprawiać??- uśmiechnął się.
- Pewnie. Przecież mnie znasz- wyrwałam mu się i podeszłam do mojego okna, a on za mną.
- Marcy do cholery- złapał mnie za ramiona i obrócił do ciebie.- Daj mi coś powiedzieć.
- No dobrze.- powiedziałam ugodowo.
- Dziękuję- chrząknął- Na czym skończyłem... ach tak, wiem. Maciek mi wczoraj udowodnił, że tkwiłem w błędzie będąc z Glorią i że wtedy nie znałem swoich uczuć.
Chłopak otworzył okno i popatrzył się w horyzont.
- A teraz już znasz?- spytałam.
On popatrzył na mnie, uśmiechnął się i stanął na parapecie gotów by w każdej skoczyć na trawę.
- Kocham cię Marcy- usłyszałam i jego już nie było w moim pokoju. Zrobił to co robił zawsze.
Podbiegłam do okna, mając nadzieję, że go jeszcze gdzieś zobaczę. I zobaczyłam.
- Anders, wracaj- zawołałam niezbyt głośno, by nie budzić całego Oslo ale na tyle głośno by on mnie usłyszał. Zatrzymał się.
- Chodź. Nie skończyliśmy rozmawiać.
Po tych słowach zawrócił, wspiął się do mojego okna i wszedł do pokoju.
- A o czym mielibyśmy jeszcze rozmawiać?- spytał.
Podeszłam do niego. Był zmarznięty, bo na polu było zimno.
- Chodź pod kołdrę.
Dwa razy nie trzeba było mu powtarzać. Ledwo ja się położyłam to on wskoczył za mną. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Fanni ja chcę odzyskać to co Gloria mi zabrała.- powiedziałam i nie mówiąc nic więcej przytuliłam się do niego.
Uśmiechnął się smutno. Widziałam, że chce coś powiedzieć dlatego położyłam mu palec na ustach.
- Nie. Dość już nieprzyjemnych wiadomości. Proszę.
- Jesteś niezwykła- powiedział mi po chwili milczenia.
- Wiem- powiedziałam zmęczonym głosem- Ale kocham cię za to, że ciągle mi o tym przypominasz.
W odpowiedzi przytulił mnie mocnej.
Popatrzył na mnie dziwnie ale szybko przestał.
- Więc... nie wiem jak mam to zacząć- przyznał się.
Westchnęłam.
- Najlepiej od początku.
- Ok. Dziś rano odwiedził mnie Maciek. Wypytywał mnie o to co mnie łączy z Glorią i z...- przerwał na chwilę by popatrzeć moje oczy- tobą.
Zatkało mnie. Takich słów się nie spodziewałam.
- I...- głos mi zachrypł- co mu powiedziałeś?
Przez bite 10 minut nie odzywał się patrząc w moje oczy. Potem spuścił wzrok.
- Prawdę. Że nic do Glorii nie czuję- podniósł wzrok i wyraźnie czekał na moją reakcję.
- I co z tego?
- Nie interesuje cię to?- spytał ze zdziwieniem.
„ Jasne, że interesuje palancie” pomyślałam ale postanowiłam tego mu teraz nie mówić, żeby trochę pocierpiał.
- Spodziewałem się trochę innej odpowiedzi...
- Uważasz mnie za jedną z tych lasek z telewizji?- przerwałam mu.
- Doskonale wiesz, że nigdy cię do nikogo ani niczego nie porównywałem...
- Nieprawda. Często porównywałeś mnie ze zwierzętami np. z wilkiem.
Pokręcił głową, złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie.
- Czy ty musisz mi ciągle przerywać i ciągle mnie poprawiać??- uśmiechnął się.
- Pewnie. Przecież mnie znasz- wyrwałam mu się i podeszłam do mojego okna, a on za mną.
- Marcy do cholery- złapał mnie za ramiona i obrócił do ciebie.- Daj mi coś powiedzieć.
- No dobrze.- powiedziałam ugodowo.
- Dziękuję- chrząknął- Na czym skończyłem... ach tak, wiem. Maciek mi wczoraj udowodnił, że tkwiłem w błędzie będąc z Glorią i że wtedy nie znałem swoich uczuć.
Chłopak otworzył okno i popatrzył się w horyzont.
- A teraz już znasz?- spytałam.
On popatrzył na mnie, uśmiechnął się i stanął na parapecie gotów by w każdej skoczyć na trawę.
- Kocham cię Marcy- usłyszałam i jego już nie było w moim pokoju. Zrobił to co robił zawsze.
Podbiegłam do okna, mając nadzieję, że go jeszcze gdzieś zobaczę. I zobaczyłam.
- Anders, wracaj- zawołałam niezbyt głośno, by nie budzić całego Oslo ale na tyle głośno by on mnie usłyszał. Zatrzymał się.
- Chodź. Nie skończyliśmy rozmawiać.
Po tych słowach zawrócił, wspiął się do mojego okna i wszedł do pokoju.
- A o czym mielibyśmy jeszcze rozmawiać?- spytał.
Podeszłam do niego. Był zmarznięty, bo na polu było zimno.
- Chodź pod kołdrę.
Dwa razy nie trzeba było mu powtarzać. Ledwo ja się położyłam to on wskoczył za mną. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Fanni ja chcę odzyskać to co Gloria mi zabrała.- powiedziałam i nie mówiąc nic więcej przytuliłam się do niego.
Uśmiechnął się smutno. Widziałam, że chce coś powiedzieć dlatego położyłam mu palec na ustach.
- Nie. Dość już nieprzyjemnych wiadomości. Proszę.
- Jesteś niezwykła- powiedział mi po chwili milczenia.
- Wiem- powiedziałam zmęczonym głosem- Ale kocham cię za to, że ciągle mi o tym przypominasz.
W odpowiedzi przytulił mnie mocnej.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey
!!!!
Zupełnie
nie miałam pomysłu na ten rozdział i dlatego wyszedł taki trochę
nijaki. Wybaczcie i komentujcie ;)
Inspiracja:
Gang Albanii- Dla prawdziwych dam
Inspiracja:
Gang Albanii- Dla prawdziwych dam
piątek, 19 czerwca 2015
VIII.
***************
WEDŁUG MARCY *************
Źle
się czułam po kłótni z Andersem.
Chciałam iść do niego i mu wszystko wyjaśnić, a zwłaszcza to,
że powiedziałam, że święta przysięga nie istnieje. Strasznie
tego żałowałam ale przyjaciele nie pozwolili mi iść wyjaśnić.
Powiedzieli, że to jego wina. Więc ich posłuchałam i poszłam na
zajęcia z tańca.
- Pamiętajcie moi drodzy...- powiedziała madame Fichber, nasza nauczycielka- że bardzo ważne, a może nawet najważniejsze w tańcu jest zaufanie do partnera. I to właśnie prawie wszyscy będą ćwiczyć.- spojrzała wymownie na mnie i Jasona.- Powiedziałam „prawie”, bo nasza najlepsza para, czyli Marcy i Jason, muszą ćwiczyć układ na konkurs, który odbędzie się w następnym tygodniu.- zaklaskała w dłonie.- Zaczynajcie.
Podniosłam rękę, a ona przywołała mnie i Jasona gestem ręki.
- O co takiego chcesz zapytać drogie dziecko?- spytała czule.
- Czy na teraz mam się przebrać w ten specjalny strój do ćwiczeń?
- Ah tak. Zapomniałabym.- ponownie zaklaskała w dłonie.- Moi kochani mam dla was nowe stroje treningowe. Janie- zwróciła się do jej asystenta- przynieś te zestawy. Są u mnie na biurku.
- Pamiętajcie moi drodzy...- powiedziała madame Fichber, nasza nauczycielka- że bardzo ważne, a może nawet najważniejsze w tańcu jest zaufanie do partnera. I to właśnie prawie wszyscy będą ćwiczyć.- spojrzała wymownie na mnie i Jasona.- Powiedziałam „prawie”, bo nasza najlepsza para, czyli Marcy i Jason, muszą ćwiczyć układ na konkurs, który odbędzie się w następnym tygodniu.- zaklaskała w dłonie.- Zaczynajcie.
Podniosłam rękę, a ona przywołała mnie i Jasona gestem ręki.
- O co takiego chcesz zapytać drogie dziecko?- spytała czule.
- Czy na teraz mam się przebrać w ten specjalny strój do ćwiczeń?
- Ah tak. Zapomniałabym.- ponownie zaklaskała w dłonie.- Moi kochani mam dla was nowe stroje treningowe. Janie- zwróciła się do jej asystenta- przynieś te zestawy. Są u mnie na biurku.
-
Oczywiście proszę pani.
Tym razem rękę podniosła Ari i to sekundę po wyjściu Jana.
- Po co są te nowe kostiumy?
- To nie kostiumy- poprawiła ją- To specjalne stroje do ćwiczeń. Będzie wam się wygodniej ćwiczyło. Poza tym tak będziecie lepiej wyglądać. Takie jest zarządzenie z góry, że musicie być tak samo ubrani i przysłali to. Muszę więc wam to rozdać. Kto nie będzie w to ubrany, nie będzie dopuszczony do treningu.
- Pani, już przyniosłem- oznajmiła Jan przynosząc w rękach około 30 paczuszek i stawiając je na jednej z dwóch kupek takich samych paczek. Ale taki już jest Jan. Robi wszystko błyskawicznie szybko.
- Świetnie. To najpierw wam opiszę ten strój, a potem porozdaję. Więc dla chłopaka jest przygotowana- rozwaliła jedną z paczek.- czarna bardzo luźna bokserka i czarne leginsy. Dziewczęta zaś mają opinającą ciało bokserkę, czarne specjalne majtki..- niedane jej było dokończyć, bo sekundę później męska część tancerzy wybuchnęła śmiechem.
- No to dziewczynki przebierajcie się w te nowe stroje, bo już się nie mogę doczekać.- zawołał Tim, chłopak i partner Ruby.
- Ażebyś się nie zdziwił- odpowiedziała mu jego dziewczyna.
- Kochani nie śmiejcie się tylko idźcie się wszyscy szybko przebierajcie, jasne?
Wszystkim bardzo zależało na tym, żeby nasza opiekun, czyli madame Fichber była z nas zadowolona. Gdy jej nie denerwowaliśmy i cała grupa pracowała na miarę swoich możliwości to dostawaliśmy nagrody. Wszyscy ją lubiliśmy, zresztą nie tylko my. Całe studio zazdrościło naszej grupie. Dlatego więc wszyscy wykonali jej polecenie bez szemrania choć na przykład mi nie uśmiechało się kręcenie majtkami przed Jasonem. Tego niestety wymagał od nas układ.
*************** WEDŁUG ANDERSA *************
Tym razem rękę podniosła Ari i to sekundę po wyjściu Jana.
- Po co są te nowe kostiumy?
- To nie kostiumy- poprawiła ją- To specjalne stroje do ćwiczeń. Będzie wam się wygodniej ćwiczyło. Poza tym tak będziecie lepiej wyglądać. Takie jest zarządzenie z góry, że musicie być tak samo ubrani i przysłali to. Muszę więc wam to rozdać. Kto nie będzie w to ubrany, nie będzie dopuszczony do treningu.
- Pani, już przyniosłem- oznajmiła Jan przynosząc w rękach około 30 paczuszek i stawiając je na jednej z dwóch kupek takich samych paczek. Ale taki już jest Jan. Robi wszystko błyskawicznie szybko.
- Świetnie. To najpierw wam opiszę ten strój, a potem porozdaję. Więc dla chłopaka jest przygotowana- rozwaliła jedną z paczek.- czarna bardzo luźna bokserka i czarne leginsy. Dziewczęta zaś mają opinającą ciało bokserkę, czarne specjalne majtki..- niedane jej było dokończyć, bo sekundę później męska część tancerzy wybuchnęła śmiechem.
- No to dziewczynki przebierajcie się w te nowe stroje, bo już się nie mogę doczekać.- zawołał Tim, chłopak i partner Ruby.
- Ażebyś się nie zdziwił- odpowiedziała mu jego dziewczyna.
- Kochani nie śmiejcie się tylko idźcie się wszyscy szybko przebierajcie, jasne?
Wszystkim bardzo zależało na tym, żeby nasza opiekun, czyli madame Fichber była z nas zadowolona. Gdy jej nie denerwowaliśmy i cała grupa pracowała na miarę swoich możliwości to dostawaliśmy nagrody. Wszyscy ją lubiliśmy, zresztą nie tylko my. Całe studio zazdrościło naszej grupie. Dlatego więc wszyscy wykonali jej polecenie bez szemrania choć na przykład mi nie uśmiechało się kręcenie majtkami przed Jasonem. Tego niestety wymagał od nas układ.
*************** WEDŁUG ANDERSA *************
Do
studia szedłem z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałem co mam do
końca powiedzieć Marcy, a do tego nie byłem pewny czy mnie w ogóle
tam wpuszczą. Na szczęście przy wejściu stał mój ulubiony
ochroniarz.
- Hejka stary- zawołał do mnie i podszedł by mi przybić żółwika.
- Hejka- odpowiedziałem.
- Co ty tu właściwie robisz? Przecież wiesz, że cię nie mogę wpuścić, bo stracę robotę.
Miał rację i doskonale o tym wiedziałem. Nie chciałem, żeby przeze mnie stracił pracę. Nie wiem na co liczyłem.
- Ale stary- zacząłem go błagać- Muszę tam wejść i pogadać z Marcy.
- A co się stało?- zainteresował się.
- Hejka stary- zawołał do mnie i podszedł by mi przybić żółwika.
- Hejka- odpowiedziałem.
- Co ty tu właściwie robisz? Przecież wiesz, że cię nie mogę wpuścić, bo stracę robotę.
Miał rację i doskonale o tym wiedziałem. Nie chciałem, żeby przeze mnie stracił pracę. Nie wiem na co liczyłem.
- Ale stary- zacząłem go błagać- Muszę tam wejść i pogadać z Marcy.
- A co się stało?- zainteresował się.
-
Pokłóciliśmy się- zacząłem niepewnie- i chciałbym jej wszystko
wyjaśnić. Wszystko co dotyczy ...- nie pozwolił mi skończyć.
- Co dotyczy twojej nowej dziewczyny Glorii.- dopowiedział za mnie.
Zdziwiłem się bardzo.
- Skąd ty to wiesz?
- Całe miasto wie.
- Serio??
- Przesadziłem.- uśmiechnął się, a ja odetchnąłem z ulgą.- Studio. Całe studio wie, że puściłeś Marcy kantem dla jakiejś pierwszej lepszej panienki. Chodzą plotki, że ładna i że jest siostrą Schlierenzauera. Mam nadzieję, że przynajmniej była tego warta- mrugnął do mnie.
Mi jednak nie było w nastroju na żarty.
- To nie tak. Wyjaśnię ci to...
- Nie- powiedział ostro.- Nie musisz mi tego tłumaczyć. Lepiej wytłumacz to Marcy i to szybko, bo ona jeszcze nie wie o tych plotkach. Jeszcze. Wpuszczę cię tam ale to ostatni raz.- otworzył przede mną drzwi.
„ Jak to dobrze, że się z nim zaprzyjaźniłem” pomyślałem sobie.
Szybko wszedłem do budynku. Wiedziałem, że trening odbywa się w hali. Na szczęście wiedziałem też jak tam trafić. Całą krótką drogę zastanawiałem się co mam powiedzieć Marcy ale gdy wszedłem do sali moje nastawienie zmieniło się o 180 stopni. Zobaczyłem Marcy jak w samej bokserce i majtkach kręci tyłkiem przed Jasonem. Nie mogłem i nie chciałem na to patrzeć.
Nie udało mi się wyjść niezauważenie, bo gdy chciałem opuścić salę, Marcy mnie zobaczyła i widząc moją minę, krzyknęła.
- Fanni, czekaj!! To nie tak jak myślisz!!! Daj mi się wytłumaczyć.
- Co dotyczy twojej nowej dziewczyny Glorii.- dopowiedział za mnie.
Zdziwiłem się bardzo.
- Skąd ty to wiesz?
- Całe miasto wie.
- Serio??
- Przesadziłem.- uśmiechnął się, a ja odetchnąłem z ulgą.- Studio. Całe studio wie, że puściłeś Marcy kantem dla jakiejś pierwszej lepszej panienki. Chodzą plotki, że ładna i że jest siostrą Schlierenzauera. Mam nadzieję, że przynajmniej była tego warta- mrugnął do mnie.
Mi jednak nie było w nastroju na żarty.
- To nie tak. Wyjaśnię ci to...
- Nie- powiedział ostro.- Nie musisz mi tego tłumaczyć. Lepiej wytłumacz to Marcy i to szybko, bo ona jeszcze nie wie o tych plotkach. Jeszcze. Wpuszczę cię tam ale to ostatni raz.- otworzył przede mną drzwi.
„ Jak to dobrze, że się z nim zaprzyjaźniłem” pomyślałem sobie.
Szybko wszedłem do budynku. Wiedziałem, że trening odbywa się w hali. Na szczęście wiedziałem też jak tam trafić. Całą krótką drogę zastanawiałem się co mam powiedzieć Marcy ale gdy wszedłem do sali moje nastawienie zmieniło się o 180 stopni. Zobaczyłem Marcy jak w samej bokserce i majtkach kręci tyłkiem przed Jasonem. Nie mogłem i nie chciałem na to patrzeć.
Nie udało mi się wyjść niezauważenie, bo gdy chciałem opuścić salę, Marcy mnie zobaczyła i widząc moją minę, krzyknęła.
- Fanni, czekaj!! To nie tak jak myślisz!!! Daj mi się wytłumaczyć.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey
!!!!
Przepraszam
za to, że musieliście tak długo czekać ale trza było zrobić
projekt klas drugich :(. I jeszcze winić możecie genialną książkę
Hoover Colleen- Hopeless :)
środa, 10 czerwca 2015
VII.
***************
WEDŁUG ANDERSA ************
Byłem zrozpaczony. Nie chodziło mi tylko o to,że straciłem najbliższą przyjaciółkę, której mówiłem wszystko. Większość mojej rodziny nie wiedziała o mnie tyle co ona. To mnie załamało ale dobiły mnie jej ostatnie słowa. „Święta obietnica już nie istnieje”. To zabolało najbardziej. Ta nasza święta obietnica to dla osoby trzeciej nic nie znacząca, pożółkła kartka papieru. Jednak nie dla mnie. Te słowa nabazgrane przez pięcioletnie dzieci, czyli mnie i Marcy jak byliśmy mali, miały dla mnie ogromne znaczenie. To nie były puste słowa rzucone na wiatr ale przysięga, której staraliśmy się być wierni. To była dla mnie świętość. Myślałem, że dla Marcy też.Cały dzień mogłem tak rozpaczać ale na szczęście około godziny 11:00 Maciek postanowił mnie odwiedzić.
- Cześć- powiedział uśmiechnięty gdy tylko otworzyłem drzwi. Jednak sekundę później przestał i nerwowo rozglądał się po pokoju.- Jest...- zamilkł nie skończywszy zdania. Ale i tak wiedziałem o co mu chodzi.
- Nie, nie ma Glorii. Nigdy jej nie ma o takiej wczesnej porze.
- Jak to wczesnej?- spytał zdezorientowany- Przecież jest już 11.
Uśmiechnąłem się lekko do niego.
- Nie. To nie jest tak jak myślisz. Gloria u mnie nie nocuje- pokręciłem głową, a Maćkowi wyraźnie ulżyło.- A coś ty myślał?
- Myśleliśmy,że wy już od dawna i często... no wiesz co.- zawstydził się.- Dobrze się się pomyliliśmy.
- Jak to my??
- My to: Marcy, ja, Emily, Ari i Jason.
- Serio?- zdziwiłem się.-Mówicie o mnie?? Często?
Patrzył na mnie jak na wariata.
- Zawsze.
- A Marcy też??- spytałem zmieszany.
Chłopak pokręcił głową.
- Nie. Ona akurat nigdy nic o tobie nie powie. Ani dobrze, ani źle. Nie odzywa się albo kończy temat.
Posmutniałem.
- Nie rozumiem o co jej chodzi. Jest, znaczy była moją przyjaciółką i dlatego powinna się cieszyć z tego, że mam dziewczynę.
Maciek dziwnie na mnie popatrzył.
- Zaryzykujesz taką przyjaźń.?
- Dla miłości zawsze.- powiedziałem poważnie.
- Dziwny jesteś.- stwierdził polak.- Dużo osób zazdrości ci przyjaźni z taką laską, a ty chcesz ją po prostu zostawić. To tak, jakbyś sobie kupił super auto np. audi R8 i zostawił przed domem bez żadnego zabezpieczenia.
- A co tu ma auto do rzeczy??- zupełnie nie rozumiałem o co chodzi Maćkowi.
- To proste. Marcy długo nie będzie sama. Nawet na ulicy się za nią oglądają. Ty serio nic do niej nie czujesz?- zmienił temat.
- To moja przyjaciółka i dlatego nigdy nie myślałem o niej w ten sposób- kłamałem jak z nut.
Maciek spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.
- Wiem, że kłamiesz. Powiedz prawdę to się odczepię.
Postanowiłem już nie kłamać.
- A czy moje uczucia mają jakiekolwiek znaczenie? Dzięki Glorii nie jestem sam. To jest najważniejsze pomiędzy mną, a nią. A jeżeli o to pytasz to nic do Glorii nie czuję.
Zdziwił się.
- Nie o to pytałem ale ciekawe jest to co mówisz. Czyli jeżeli dobrze rozumiem, ty nie kochasz Glorii?
- Rozumiesz doskonale- powiedziałem.
- Więc dlaczego z nią jesteś?- Maciek był już odrobinę zdezorientowany.
Wzruszyłem ramionami.
- To było na tej dyskotece. Napiłem się kilka drinków...- na szczęście Maciek mi przerwał.
- Ty sam wypiłeś kilka drinków, a jej robiłeś aferę o to, że pijana wróciła.- stwierdził, a widząc moją minę dodał jeszcze.- To nie Marcy mi powiedziała tylko Emily.
- Jesteście aż tak blisko?- próbowałem zmienić temat za wszelką cenę.
Chłopak się zaśmiał.
- Ejże Fannemel, nie próbuj mi tu zmieniać tematu. Gadaj dalej o tym wieczorze na dyskotece.
Poddałem się.
- No dobra. Więc napiłem się kilka drinków i z deka straciłem kontrolę nad tym co robię. Gloria podeszła do mnie i zaprowadziła mnie na górę, do jakiegoś pokoju. Była przy mnie jak zasypiałem. Znaczy nie pozwoliła mi zasnąć od razu. Najpierw położyła się koło mnie i zaczęła odpinać mi koszulę, mamrocząc coś przy tym. Byłem mocno wstawiony ale urywkami wiedziałem co się dzieje i dlatego nie pozwoliłem jej na więcej. Zacząłem ją odpychać. W pewnej chwili przestała się do mnie dobierać, wstała z łóżka i stanęła przy drzwiach. To ostatnie co pamiętam. Rano obudziłem się mocno na kacu. Wtedy drzwi się otworzyły i weszła właśnie ona. Przyniosła mi coś na kaca i w ogóle.
- Czyli, jeśli ja dobrze zrozumiem to nigdy z nią nie spałeś>
- Nie. Nie mógłbym. Brzydzę się nią.
- Ahhhaa- powiedział Maciek- Czyli ty jesteś...
Teraz ja się zaśmiałem.
- Nie. Nie jestem prawiczkiem jeśli o to chodzi. W trasie miałem trochę eksperymentów ale nigdy w żadnej się nie zakochałem.
- A ty z Marcy... czy wiesz, czy czasem ona nie jest...- Maciek tak się denerwował, że nie mógł powiedzieć zdania.
- Nie. Ja nigdy nie spałem w takim sensie z Marcy ale ona nie jest dziewicą. Też miała kilka eksperymentów.
Gdyby Maciek miał teraz coś w ustach to na pewno by to wypluł.
- A skąd o tym wiesz??? I w jakim sensie spałeś z Marcy jak nie...
- Po pierwsze: jakiś czas temu, czytaj jeszcze kilka dni temu, mieliśmy super kontakt i mówiliśmy sobie o wszystkim. Naprawdę o wszystkim. Po drugie: my często spaliśmy w jednym łóżku ale nigdy nie uprawialiśmy seksu. Czasem,czytaj prawie zawsze, jak zasypiała wtula we mnie to obejmowałem ją i marzyłem, że może kiedyś się zgodzi, żebyśmy …
- Dobra wiem, nie kończ- powiedział Maciek.- Zsumujmy to wszystko. Jesteś w związku z Glorią ale nigdy z nią nie spałeś i na trzeźwo nie zamierzasz tego robić, prawda?
- Prawda.- powiedziałem.
- Kochasz Marcy?
Wziąłem głęboki wdech. Teraz było za późno, żeby zmienić zdanie.
- Tak.
- Od kiedy?
- Od kiedy byliśmy dziećmi. To przyjaźń, która przerodziła się w miłość. Przynajmniej z mojej strony.
Maciek nagle odwrócił wzrok i zaczął lekko chichotać.
- O co chodzi?- spytałem.
- O nic. Wyobrażałem sobie nasz jutrzejszy mecz siatkówki przeciwko wam.- wiedziałem, że skłamał.
- I ty i ja wiemy, że to nie prawda, więc po co to mówisz?
- To prawda.
- Taa jasne.
- Jasne, jasne. Jak coś to idź do klubu tańca.
- Po co?
- Może warto byłoby to wyjaśnić z Marcy.
- Okey ale co ja mam jej powiedzieć?
- To samo co mi.
- Dobra ale jest jeszcze jeden mały problem.- powiedziałem.
- Jaki?
- Mam zakaz wstępu do tego klubu tańca, gdzie chodzi Marcy.
- A za co?
- Bo my byliśmy najlepszą parą i przygotowywaliśmy się do najważniejszego konkursu. Jednak w dzień konkursu tanecznego miałem także najważniejszy konkurs w mojej karierze skoczka. Wybrałem skoki i nigdy tego nie żałowałem, bo nie chciałem zostać tancerzem. Zrezygnowałem w ostatniej chwili, czyli 10 minut przed tańcem pierwszej pary. Dyrektor znienawidził mnie, bo przeszło mu koło nosa stypendium i nagroda pieniężna dla szkoły. Tylko Marcy mnie rozumiała, bo ona tez nie chciała zostać tancerką. Ale oficjalnie jest dalej tak, że to ja jestem ten zły i podciąłem skrzydła Marcy swoim odejściem. Teraz z nią tańczy Jason.
- Dobra ale idź do niej stary. Nie możesz tęsknić całe życie za dziewczyną, która nawet nie wie co do niej czujesz.
- Pójdę.
- Natychmiast idź- powiedział mi i poszedł do swojego domu.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey !!!!
Wielkie sorry za to, że ten rozdział jest trochę zboczony ;). Czekam na komy :D .
Inspiracja:
Bakkushan - Nur die Nacht
poniedziałek, 8 czerwca 2015
VI.
***************
WEDŁUG EMILY *************
Martwiłam
się o Marcy. Nie wróciła na noc do swojego domu. Nikt jej nie
widział od czasu gdy dowiedziała się, że Anders ma dziewczynę.
Rozpłakała się i pobiegła gdzieś. To sprinterka długodystansowa,
więc nawet jakbym próbowała to bym jej nie dogoniła. Jej tata
powiedział, żebym się nie martwiła, bo Marcy często tak robi.
Nazywa ją pumą lub panterą i mówi, że jest jak typowy kot. Jak
zgłodnieje to wraca.
I
wróciła o 9:00, zalana w cztery dupy.
- Marcy!!! Co z tobą??
Popatrzyła na mnie tępym wzrokiem.
- Nic. A ty czemu nie w szkole?
- Bo dziś nie mieliśmy mieć lekcji. Umówiłam się z Ari, że pójdziemy dziś na trening, bo wczoraj odwołałyśmy.
- Ja nigdzie nie idę.- powiedziała i tupnęła nogą.
Westchnęłam.
- Nie zachowuj się jak dziecko- poprosiłam.
Spojrzała na siebie.
- Jak ja mogę tak wyjść do ludzi??
- Teraz jakoś przez Oslo przeszłaś to co się martwisz- prychnęłam.
Patrzyła na mnie z obłędem w oczach. Nigdy jej takiej nie widziałam.
- Dobra. Idź się umyć, a ja przygotuję ci herbatkę na kaca i jakieś czyste ubrania- zarządziłam.
- Marcy!!! Co z tobą??
Popatrzyła na mnie tępym wzrokiem.
- Nic. A ty czemu nie w szkole?
- Bo dziś nie mieliśmy mieć lekcji. Umówiłam się z Ari, że pójdziemy dziś na trening, bo wczoraj odwołałyśmy.
- Ja nigdzie nie idę.- powiedziała i tupnęła nogą.
Westchnęłam.
- Nie zachowuj się jak dziecko- poprosiłam.
Spojrzała na siebie.
- Jak ja mogę tak wyjść do ludzi??
- Teraz jakoś przez Oslo przeszłaś to co się martwisz- prychnęłam.
Patrzyła na mnie z obłędem w oczach. Nigdy jej takiej nie widziałam.
- Dobra. Idź się umyć, a ja przygotuję ci herbatkę na kaca i jakieś czyste ubrania- zarządziłam.
Marcy
była tak zmęczona, że nawet nie próbowała protestować. Ona
ledwie trzymała się na nogach. Zaprowadziłam ją do łazienki i
nalałam ciepłej wody. W idealnym momencie udało nam się wejść
do łazienki, bo sekundę później ktoś zapukał do drzwi. To był
Anders. Wcale nie chciałam mu otworzyć.
- Hej- powiedział.
- Hej- powiedział.
-
Czego tu chcesz?- spytałam wrogo, a on się zdziwił.
- Czemu na mnie napadasz już od progu? Poza tym to nie jest twój dom. Chce porozmawiać z Marcy.
- Nie ma mowy- powiedziałam stanowczo.- Wróciła jakieś 5 minut temu.
- Czemu na mnie napadasz już od progu? Poza tym to nie jest twój dom. Chce porozmawiać z Marcy.
- Nie ma mowy- powiedziałam stanowczo.- Wróciła jakieś 5 minut temu.
-A
gdzie była?
- Nie wiem- powiedziałam szczerze- Widziałeś jak wczoraj uciekła od nas z płaczem. Wróciła 5 minut temu.
- Nie wiedziałem.-przyznał.- Myślałem, że wróciła wczoraj, wypłakała się do poduszki i będę mógł z nią normalnie porozmawiać...
- Nie wiem- powiedziałam szczerze- Widziałeś jak wczoraj uciekła od nas z płaczem. Wróciła 5 minut temu.
- Nie wiedziałem.-przyznał.- Myślałem, że wróciła wczoraj, wypłakała się do poduszki i będę mógł z nią normalnie porozmawiać...
-Nie
licz na to- przerwałam mu.- Wątpię, żeby w ogóle chciała z tobą
rozmawiać..., nawet jak będzie już trzeźwa.
-To
znaczy, że jest pijana?!?!?!- strasznie się zdenerwował.
- Tak. Ale co się to obchodzi??
- Ona obiecała mi, że nigdy nie weźmie do ust alkoholu. Obiecała mi to.
- Tak. Ale co się to obchodzi??
- Ona obiecała mi, że nigdy nie weźmie do ust alkoholu. Obiecała mi to.
-Dlaczego?-
spytałam ale on kompletnie zignorował moje pytanie.
-
Ja obiecałem jej to samo.
- Mimo wszystko nie wejdziesz do niej.
- Mimo wszystko nie wejdziesz do niej.
Zezłościł
się.
-
Wejdę.
-
Nie- powiedziałam z całą stanowczością na jaką mnie było
stać.
- Tak- wrzasnął.
Im ja głośniej zaprzeczałam,tym on głośniej potwierdzał i z tego wywołała się głośna kłótnia.
- Tak- wrzasnął.
Im ja głośniej zaprzeczałam,tym on głośniej potwierdzał i z tego wywołała się głośna kłótnia.
***************
WEDŁUG MARCY ************
Gdy
wyszłam z łazienki usłyszałam kłótnię. Nie miałam
wątpliwości, że Emily kłóci się z Andersem. Byłam w szlafroku,
włosy miałam zawinięte w ręcznik, ale mimo to zdecydowałam się
zejść do nich i sama załatwić sprawy z chłopakiem.
-Przestańcie
się kłócić- powiedziałam stając na schodach. Powiedziałam to
dość głośno, żeby mnie usłyszeli i udało się. Ja powoli
schodziłam ze schodów, a oni patrzyli na mnie jak na księżniczkę.
- Emily, proszę idź- powiedziałam, żeby przerwać ciszę, która nastała po moim zejściu ze schodów.
- Emily, proszę idź- powiedziałam, żeby przerwać ciszę, która nastała po moim zejściu ze schodów.
-Na
pewno sobie poradzisz?- spytała dziewczyna patrząc na mnie z
niepokojem.
Wzięłam głęboki wdech.
- Tak- odpowiedziałam. Faktycznie byłam gotowa.
- No. Nareszcie sobie stąd poszła, ta jędza. Rozumiesz, że onanie chciała mnie dopuścić do ciebie?- mówiąc to próbował mnie objąć ale nie pozwoliłam mu na to.
Wzięłam głęboki wdech.
- Tak- odpowiedziałam. Faktycznie byłam gotowa.
- No. Nareszcie sobie stąd poszła, ta jędza. Rozumiesz, że onanie chciała mnie dopuścić do ciebie?- mówiąc to próbował mnie objąć ale nie pozwoliłam mu na to.
-I
dobrze chciała zrobić. Ale ty czego tu chcesz?
- Chcę odzyskać swoją przyjaciółkę-powiedział i zbliżył się do mnie- Naprawdę chciałem ci powiedzieć o Glorii. Miałem to zrobić wczoraj ale ty podsłuchałaś naszą rozmowę i dowiedziałaś się w zły sposób- nagle szybko się odsunął i popatrzył na mnie podejrzliwie.- Więc jednak Emily nie kłamała. Ty piłaś alkohol!!!
- Chcę odzyskać swoją przyjaciółkę-powiedział i zbliżył się do mnie- Naprawdę chciałem ci powiedzieć o Glorii. Miałem to zrobić wczoraj ale ty podsłuchałaś naszą rozmowę i dowiedziałaś się w zły sposób- nagle szybko się odsunął i popatrzył na mnie podejrzliwie.- Więc jednak Emily nie kłamała. Ty piłaś alkohol!!!
-Tak,
a co??!!- warknęłam na niego.
Padł
przede mną na kolana.
-Przecież wiesz co to świństwo robi z ludźmi. Straciłaś przez nie matkę, a ja ukochanego wujka. Tamtego dnia obiecaliśmy sobie,że nie weźmiemy alkoholu do ust..- powiedział płaczliwym tonem al mu przerwałam.
- Nie mów mi, że złamałam naszą obietnicę, bo wiem o tym- krzyknęłam.- Ale ty tez ja złamałeś. Miałeś mnie nigdy nie opuścić, nigdy nie zostawić, a ty co?? Wynoś się z mojego domu.
Anders wstał z kolan.
-Przecież wiesz co to świństwo robi z ludźmi. Straciłaś przez nie matkę, a ja ukochanego wujka. Tamtego dnia obiecaliśmy sobie,że nie weźmiemy alkoholu do ust..- powiedział płaczliwym tonem al mu przerwałam.
- Nie mów mi, że złamałam naszą obietnicę, bo wiem o tym- krzyknęłam.- Ale ty tez ja złamałeś. Miałeś mnie nigdy nie opuścić, nigdy nie zostawić, a ty co?? Wynoś się z mojego domu.
Anders wstał z kolan.
-
Pozwól mi chociaż wyjaśnić...
- Tu nie ma wyjaśniania- powiedziałam z krzykiem- Święta obietnica już nie istnieje- dodałam spokojnie i poważnie.
- Tu nie ma wyjaśniania- powiedziałam z krzykiem- Święta obietnica już nie istnieje- dodałam spokojnie i poważnie.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey
!!!!
Wybaczcie,
że rozdział jest taki krótki. Ale mam nadzieję, że się podoba
:) . Aktualnie nie dysponuję czasem, więc to jedyny chyba w tym
tygodniu... przepraszam :'( (mam koleżankę z niemieckiej wymiany,
więc nie mogę pisać).
Inspiracja:
Przy tym rozdziale inspiracją nie była dla mnie piosenka ale zeszyt z opowiadaniami mojej przyjaciółki Oli. :)
Przy tym rozdziale inspiracją nie była dla mnie piosenka ale zeszyt z opowiadaniami mojej przyjaciółki Oli. :)
wtorek, 2 czerwca 2015
V.
***************
WEDŁUG EMILY *************
Nie śpieszyło mi się do rozmowy z Maćkiem. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć. W końcu jednak dotarłam pod północną bramę.
- Hey- powiedziałam do chłopaka, który opierał się o murek.
- Hej- odpowiedział i nastała niezręczna cisza.
Postanowiłam ją przerwać.
- Jeżeli miałam tu przyjść tylko po to, żeby się na ciebie napatrzyć to wracam to dziewczyn.
Ze strony chłopaka nadal nie było reakcji.
- Idę- mruknęłam do siebie, odwróciłam się na pięcie i już miałam odejść ale Maciek złapał mnie za rękę.
- Czekaj.- powiedział.
Wkurzyłam się.
- Ale na co mam czekać!! To ty zaproponowałeś spotkanie tu, więc oczekiwałam, że coś mi chcesz powiedzieć i wyjaśnić odnośnie wczoraj. Pomyliłam się. Albo zaczniesz mówić, albo naprawdę zaraz sobie pójdę...
- Zacznę mówić- przerwał mi i wziął głęboki oddech.- Po pierwsze przepraszam za to jak się wczoraj zachowywałem. Ta dziewczyna spod stadniny rozkojarzyła mnie. Wiem, że to mnie nie tłumaczy ale...
- Racja. Nie tłumaczy cię.
- Ale chciałem, żebyś wiedziała.
- Powiedzmy, że ci wierzę- powiedziałam. On się zmartwił ale nie zwróciłam na to uwagi.- Ale wyjaśnij mi co ta cała Alexia ma do tego, że nie odezwałeś się do mnie
ani słowem wczoraj wieczorem? Nie ma tłumaczenia, że cię rozkojarzyła, bo to kłamstwo.
- Racja.
- Sprawiałeś wrażenie obrażonego. - kontynuowałam- Gdy tylko coś powiedziałam to ty szybko odwracałeś wzrok albo gdzieś szedłeś. To było denerwujące. Cały poranek martwiłam się co źle zrobiłam, że się obraziłeś.
- Ty nie zrobiłaś nic złego. Po prostu, po spotkaniu z tą obsesyjną fanką chciałem jak najszybciej skończyć dzień. Chłopaki minie pozwolili, więc musiałem masę wypić, żeby o tym nie myśleć. Nie chciałem, żebyś mnie widziała w takim stanie, więc wolałem się trzymać z daleka. A poza tym...
- A poza tym co?- spytałam.
On chwilę milczał ale potem wykrztusił a siebie.
- Emily- złapał mnie za rękę- ty mi się naprawdę bardzo podobasz, a ja byłem mocno pijany, więc nie kontaktowałem. Nie chciałem zrobić czegoś głupiego wobec ciebie.
- Aha?
Uśmiechnął się.
- Emily, a cię...
W tym momencie podszedł do nas Anders i jakaś dziewczyna.
*************** WEDŁUG ANDERSA *************
- Stary, kto to jest?- spytał Maciek wskazując na moją towarzyszkę.
- To jest Gloria Schlierenzauer. Siostra Gregora. Moja nowa dziewczyna.
Ich miny były bezcenne. Maciek zakrztusił się gumą, którą miał w ustach, a Emily otworzyła za zdumienia oczy.
- Jak to dziewczyna?- spytał Kot
- No poznaliśmy się wczoraj na imprezie i cały czas razem się bawiliśmy. A potem..- Emily dała mi znak żebym przestał mówić. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Chwilę później widząc miny tej dwójki szybko zrozumiałem i odwróciłem się.
Za mną prawdopodobnie stała Marcy. Teraz nie mogłem tego stwierdzić, bo widziałem jedynie szlochającą, szybko oddalającą się sylwetkę.
- Za mną stała Marcy, prawda?- spytałem dla pewności.
Emily kiwnęła głową, a ja znowu odwróciłem się w kierunku, w którym uciekła Marcy.
- Ja nie chciałem jej zranić. To moja przyjaciółka i chciałem jej powiedzieć, że jesteśmy z Glorią razem.- objąłem w pasie moją dziewczynę.
- Właśnie- przytaknęła mi- A co ty się tak przejmujecie znerwicowaną dziewczyną??
W tym momencie Maciek pochylił się nad uchem Emily i coś jej wyszeptał. Dałbym sobie rękę uciąć, że to było coś złego o mojej dziewczynie. Nie mogłem mu się jednak dziwić, bo sam chciałem Glorii tak wygarnąć w tej chwili ale się powstrzymałem.
- Dziecina nie ma co robić to ryczy po kątach- Gloria natomiast kontynuowała obrażanie Marcy. W pewnym momencie Maciek nie wytrzymał. Podszedł bliżej do Glorii, zacisnął rękę na jej białej bluzce, podniósł ją do góry i wyszeptał groźnie.
- Jeżeli jeszcze raz obrazisz moją przyjaciółkę to, nie bacząc, że jesteś dziewczyną, spuszczę ci taki łomot, że pożałujesz.
-Kot puść ją- rozkazałem mu. Zrobił to.
Maciek objął Emily w pasie i wyminął mnie i Glorię, mówiąc przy tym.
- Fannemel, gdy jesteście obok mnie to lepiej ją całuj albo pilnuj,że by nie obrażała Marcy, bo nie ręczę za siebie.
- Pewnie- odpowiedziałem mu, niepewny czy żartuje czy nie.
- FOCH- zawołała Gloria, gdy chłopak poszedł, i odwróciła się do mnie plecami.
- Co znowu?- spytałem spokojnie
- Pozwoliłeś mu mnie straszyć!!!- krzyknęła swoim piskliwym głosem. Glorii wszystko przeszkadzało. Nic co ja lubiłem nie znajdowało u niej aprobaty. Moje pasje podzielali tylko moi przyjaciele, czyli Maciek, Emily i Marcy. Choć z Marcy to sprawy miały się inaczej.
- Czy ty mnie wgl słuchasz?? Najpierw pozwalasz obrażać i grozić, a potem jeszcze ignorujesz!!
- A pomyślałaś dlaczego ci groził??
- Na okrągło nadawałaś na Marcy. To jej przyjaciel. Myślałaś, że on będzie tego tak po prostu słuchał?
- Tak, bo istnieje takie coś jak wolność wypowiedzi!!!
- Dobrze, Glorio. Ty masz rację.
Rzuciła mi się na szyję. Ale ja przyznałem jej rację dla świętego spokoju moich uszu, bo one ledwo wytrzymują jej piskliwy głosik. Dziewczyna ma 17 lat, a zwykle zachowuje się jak mała dziewczynka.
Nie śpieszyło mi się do rozmowy z Maćkiem. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć. W końcu jednak dotarłam pod północną bramę.
- Hey- powiedziałam do chłopaka, który opierał się o murek.
- Hej- odpowiedział i nastała niezręczna cisza.
Postanowiłam ją przerwać.
- Jeżeli miałam tu przyjść tylko po to, żeby się na ciebie napatrzyć to wracam to dziewczyn.
Ze strony chłopaka nadal nie było reakcji.
- Idę- mruknęłam do siebie, odwróciłam się na pięcie i już miałam odejść ale Maciek złapał mnie za rękę.
- Czekaj.- powiedział.
Wkurzyłam się.
- Ale na co mam czekać!! To ty zaproponowałeś spotkanie tu, więc oczekiwałam, że coś mi chcesz powiedzieć i wyjaśnić odnośnie wczoraj. Pomyliłam się. Albo zaczniesz mówić, albo naprawdę zaraz sobie pójdę...
- Zacznę mówić- przerwał mi i wziął głęboki oddech.- Po pierwsze przepraszam za to jak się wczoraj zachowywałem. Ta dziewczyna spod stadniny rozkojarzyła mnie. Wiem, że to mnie nie tłumaczy ale...
- Racja. Nie tłumaczy cię.
- Ale chciałem, żebyś wiedziała.
- Powiedzmy, że ci wierzę- powiedziałam. On się zmartwił ale nie zwróciłam na to uwagi.- Ale wyjaśnij mi co ta cała Alexia ma do tego, że nie odezwałeś się do mnie
ani słowem wczoraj wieczorem? Nie ma tłumaczenia, że cię rozkojarzyła, bo to kłamstwo.
- Racja.
- Sprawiałeś wrażenie obrażonego. - kontynuowałam- Gdy tylko coś powiedziałam to ty szybko odwracałeś wzrok albo gdzieś szedłeś. To było denerwujące. Cały poranek martwiłam się co źle zrobiłam, że się obraziłeś.
- Ty nie zrobiłaś nic złego. Po prostu, po spotkaniu z tą obsesyjną fanką chciałem jak najszybciej skończyć dzień. Chłopaki minie pozwolili, więc musiałem masę wypić, żeby o tym nie myśleć. Nie chciałem, żebyś mnie widziała w takim stanie, więc wolałem się trzymać z daleka. A poza tym...
- A poza tym co?- spytałam.
On chwilę milczał ale potem wykrztusił a siebie.
- Emily- złapał mnie za rękę- ty mi się naprawdę bardzo podobasz, a ja byłem mocno pijany, więc nie kontaktowałem. Nie chciałem zrobić czegoś głupiego wobec ciebie.
- Aha?
Uśmiechnął się.
- Emily, a cię...
W tym momencie podszedł do nas Anders i jakaś dziewczyna.
*************** WEDŁUG ANDERSA *************
- Stary, kto to jest?- spytał Maciek wskazując na moją towarzyszkę.
- To jest Gloria Schlierenzauer. Siostra Gregora. Moja nowa dziewczyna.
Ich miny były bezcenne. Maciek zakrztusił się gumą, którą miał w ustach, a Emily otworzyła za zdumienia oczy.
- Jak to dziewczyna?- spytał Kot
- No poznaliśmy się wczoraj na imprezie i cały czas razem się bawiliśmy. A potem..- Emily dała mi znak żebym przestał mówić. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Chwilę później widząc miny tej dwójki szybko zrozumiałem i odwróciłem się.
Za mną prawdopodobnie stała Marcy. Teraz nie mogłem tego stwierdzić, bo widziałem jedynie szlochającą, szybko oddalającą się sylwetkę.
- Za mną stała Marcy, prawda?- spytałem dla pewności.
Emily kiwnęła głową, a ja znowu odwróciłem się w kierunku, w którym uciekła Marcy.
- Ja nie chciałem jej zranić. To moja przyjaciółka i chciałem jej powiedzieć, że jesteśmy z Glorią razem.- objąłem w pasie moją dziewczynę.
- Właśnie- przytaknęła mi- A co ty się tak przejmujecie znerwicowaną dziewczyną??
W tym momencie Maciek pochylił się nad uchem Emily i coś jej wyszeptał. Dałbym sobie rękę uciąć, że to było coś złego o mojej dziewczynie. Nie mogłem mu się jednak dziwić, bo sam chciałem Glorii tak wygarnąć w tej chwili ale się powstrzymałem.
- Dziecina nie ma co robić to ryczy po kątach- Gloria natomiast kontynuowała obrażanie Marcy. W pewnym momencie Maciek nie wytrzymał. Podszedł bliżej do Glorii, zacisnął rękę na jej białej bluzce, podniósł ją do góry i wyszeptał groźnie.
- Jeżeli jeszcze raz obrazisz moją przyjaciółkę to, nie bacząc, że jesteś dziewczyną, spuszczę ci taki łomot, że pożałujesz.
-Kot puść ją- rozkazałem mu. Zrobił to.
Maciek objął Emily w pasie i wyminął mnie i Glorię, mówiąc przy tym.
- Fannemel, gdy jesteście obok mnie to lepiej ją całuj albo pilnuj,że by nie obrażała Marcy, bo nie ręczę za siebie.
- Pewnie- odpowiedziałem mu, niepewny czy żartuje czy nie.
- FOCH- zawołała Gloria, gdy chłopak poszedł, i odwróciła się do mnie plecami.
- Co znowu?- spytałem spokojnie
- Pozwoliłeś mu mnie straszyć!!!- krzyknęła swoim piskliwym głosem. Glorii wszystko przeszkadzało. Nic co ja lubiłem nie znajdowało u niej aprobaty. Moje pasje podzielali tylko moi przyjaciele, czyli Maciek, Emily i Marcy. Choć z Marcy to sprawy miały się inaczej.
- Czy ty mnie wgl słuchasz?? Najpierw pozwalasz obrażać i grozić, a potem jeszcze ignorujesz!!
- A pomyślałaś dlaczego ci groził??
- Na okrągło nadawałaś na Marcy. To jej przyjaciel. Myślałaś, że on będzie tego tak po prostu słuchał?
- Tak, bo istnieje takie coś jak wolność wypowiedzi!!!
- Dobrze, Glorio. Ty masz rację.
Rzuciła mi się na szyję. Ale ja przyznałem jej rację dla świętego spokoju moich uszu, bo one ledwo wytrzymują jej piskliwy głosik. Dziewczyna ma 17 lat, a zwykle zachowuje się jak mała dziewczynka.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hey !!
Hey !!
Ten rozdział jednak nie tylko nie wyszedł taki ciekawy ale też i super krótki. Być może następny pojawi się jutro albo pojutrze
Inspiracja:
Inspiracja:
Fall Out Boy - The music and the miseryhttps://www.youtube.com/watch?v=lnZB446EK3Q
poniedziałek, 1 czerwca 2015
IV.
-Dziewczyny
jest już 12:00. Wszystko rozumiem i wszystko jestem w stanie
zaakceptować ale przeciągacie strunę. Wiem, że wczoraj poszłyście
na imprezę i macie kaca. Za to wam morałów prawił nie będę.
Jestem wyrozumiały i tylko dlatego tyle pozwoliłem wam leżeć w
łóżku. Ale do jasnej cholery dziś jest poniedziałek, czyli
normalny dzień szkolny!!- zawołał tata stojąc nad łóżkiem moim i Emily.
Te ostatnie słowa postawiły nas do pionu.
- Co!!??
- No. Poniedziałek jest. Pierwszy dzień Emily w nowej szkole.
Zrobiło mi się głupio. Emily przyjechała tutaj, żeby się uczyć, bo tu ma lepsze perspektywy, a ja ją skacowałam już pierwszego dnia.
- I co teraz?- spytała Emily
- Nie martwcie się. Zadzwoniłem do szkoły, że się czymś strułyście na wczorajszej uczcie powitalnej dla Emily.
Obie odetchnęłyśmy z ulgą. Ale ja nie byłam do końca spokojna.
- Co chcesz za to?- spytałam podejrzliwie.
Uśmiechnął się złośliwie.
- Normalnie to miałybyście wypielić ogródek, bo ogrodnik dziś ma wolne. Ale musiałem nakłamać, że jesteście chore i jedziecie do lekarza, więc nie mogę was wypuścić na dwór. No to coś innego. Marcy ty siadasz do biurka i robisz wszystkie zadania jakie miały być na dzisiaj. Potem obydwie przestudiujecie dzisiejszy materiał.
- A ty?- spytałam
- Idę dzwonić do waszej wychowawczyni, że wróciłyście od lekarza i dał wam jakieś lekarstwa i możecie już normalnie wyjść z domu.- a widząc moją zmartwioną minę dodał- Nie martw się rybko, nie pójdziecie dziś do szkoły. Ja już to załatwię.
Faktycznie. Gadał z 15 minut z nasza wychowawczynią i po tym czasie przyszedł zwycięsko do naszego pokoju, gdzie właśnie tłumaczyłam Emily gdzie jesteśmy z materiałem.
- Udało się. I cały dzień możecie wychodzić na dwór. Tylko...
- Co tylko?
- Obiecałem tej wychowawczyni, że około 16:00 przyjdziecie do szkoły.
- Jak to?- zdziwiłyśmy się, bo wtedy kończą nam się lekcje w poniedziałek.
- Jest jakaś nowa uczennica i ona właśnie trenuje jazdę konną, jazdę na łyżwach i taniec. I ta nauczycielka poprosiła, żebyście zabrały ją do tego klubu gdzie tańczycie.
- No dobra- zgodziłam się. Przynajmniej mogłyśmy iść do klubu potańczyć.
- Ale mam warunek.
- Jaki?
- Wszystkie zadania mają być zrobione i materiał przestudiowany. Jasne?
- Jak słońce tato- odpowiedziałam mu promiennym uśmiechem.
- Więc was zostawiam i nie przeszkadzam.
Gdy tata wyszedł zauważyłam, że Emily jest dziwnie smutna.
- Ej, co się stało- przysunęłam się bliżej niej, a ona zaczęła szlochać.
- Bo Maciek... od wczoraj nie odezwał się do mnie. Nie zadzwonił, w aucie nic nie mówił ani na dyskotece.
- No i co? Tak ci zależy na tym, żeby zadzwonił?
- Tak..., no bo wczoraj przed tą sytuacją przed stadniną ciągle mówił mi, że jestem wyjątkowa, piękna i ogólnie prawił mi mnóstwo komplementów. I...
- I... polubiłaś go.- dokończyłam za nią, na co się lekko zarumieniła.
- Nawet bardzo.
- Ale co ja mam zrobić? Zadzwonić do niego i spytać czemu do ciebie nie dzwoni? Słabo to wypadnie.- przekonywałam ją, bo nie chciałam się mieszać.
- Zrób to dla mnie. Proszę.
Wtedy do głowy wpadł mi ostatni pomysł. Moja ostatnia deska ratunku.
- A skąd wiesz, że nie dzwonił? Przecież spałyśmy.- Emily szybko ruszyła w kierunku swojej komórki, żeby sprawdzić listę nieodebranych połączeń. Modliłam się, żeby jednak Maciek do niej dzwonił. Ale moje modlitwy były bezowocne.
- Nie dzwonił- powiedziała z goryczą- Zadzwoń do niego ty.
- Nie.- stwierdziłam z całą stanowczością na jaką było mnie stać- Nie zrobię tego.
- Dlaczego??- jęknęła
- Bo uważam, że byłoby to nie fair w stosunku do niego i ciebie. Oboje jesteście moimi przyjaciółmi i nie będę się mieszała w wasze uczucia, bo jeszcze któreś się na mnie obrazi. Sama do niego zadzwoń.
- Okey- zgodziła się po chwili wahania- Ale daję na głośnik i jakby co to mi pomożesz, dobra?
- Może być.
Emily wybrała numer Maćka ze swojej komórki. Po trzech sygnałach odebrał.
- Halo- usłyszałyśmy zaspany głos chłopaka w słuchawce- Emily?
- Hey. Obudziłam cię?- spytała niepewnie moja przyjaciółka
- Szczerze mówiąc to tak. A dzwonisz w ważnej sprawie? Bo mimo wszystko chciałbym się jeszcze przespać.
- Nie. To nie ważne.- odparła zrezygnowana.
- Ej, przecież słyszę. Nie zachowywałabyś się tak jakby to nie była ważna sprawa. Mów.
- Nie- powiedziała stanowczo- To nic ważnego. Muszę kończyć- dodała mniej pewnie.
- Czekaj- usłyszałyśmy głos w słuchawce.
- Co?- spytała.
- Musimy coś sobie wyjaśnić, bo chyba wiem o co ci chodzi. O moje wczorajsze zachowanie, prawda?
Obie byłyśmy tak zaskoczone, że nie mogłyśmy powiedzieć słowa.
- Halo, jesteś tam?
Na szczęście Emily w odpowiednim momencie odzyskała mowę.
- Tak, o to mi chodzi ale to nie jest rozmowa na telefon.
Po drugiej stronie Maciek westchnął.
- Wiem. Spotkajmy się o 16:20 pod twoim klubem tańca. Co ty na to?
- Dobrze. O 16:20 pod moim klubem.- powtórzyła jak robot.- Będę na pewno.
- Super. Ej co dziś jest?
Spojrzałyśmy na siebie i bezgłośnie się roześmiałyśmy.
- Poniedziałek. A godzina piętnaście po dwunastej.
- Co ?!?!- wyraźnie było słychać krzyk przerażenia.- Trener mnie zabije!! Muszę już kończyć. Do zobaczenia o 16:20. Pa.
- Pa- powtórzyła jak echo Emily.
Jak odłożyła telefon to postanowiłam na nią nawrzeszczeć.
- Co ty chciałaś zrobić, że tak się zapytam?? I co to w ogóle było!! Powtarzałaś za nim słowa jak echo.
W odpowiedzi dziewczyna się zarumieniła.
- Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Strasznie dziwnie to brzmiało?
Odzyskałam spokój.
- Tak. Mega dziwnie. Jak myślisz co ci będzie chciał powiedzieć?
- Nie mam zielonego pojęcia. I dlatego się martwię.
- Emily nie można się cały czas martwić, bo nerwicy albo schizofrenii dostaniesz. Żyj chwilą.- powiedziałam jej radośnie choć sama nie wierzyłam w to co mówię.
- Czas chyba zająć się lekcjami.- stwierdziła moja przyjaciółka.
- Tak ale czekaj jeszcze coś sprawdzę- powiedziałam i włączyłam telefon. Od razu coś zauważyłam.
- Dostałam wiadomość na WhatsApp. Od mojej takiego jednego fajnego chłopaka z mojej klasy. Czytam : „ Hej Marcy. Szczęściara. Zerwałaś się ze sprawdzianu z majcy. Też bym ciał. Nuda na tej infie :(. Mamy w klasie nową, Ari. Dołączam zdj i się odmeldowuje. Do zoba jutro. Miśtaś.”
- Miśtaś?- zapytała Emily i tym razem ja się zarumieniłam.
- No. To taki kolega. Michael Taśtoński. Razem się często zrywamy z lekcji. Spoko gość. Ej ale zdjęcie się nie chce odtworzyć. Muszę mu odpisać.
Zaczęłam klikać na telefonie wiadomość do niego.
- Patrz: „ Miśtasiu kochany zdj nie doszło. Ale wpadam o 4 do szkoły, więc sama ją zobaczę. Nie musiałam się zrywać, bo tata nakłamał tasiemcowi za mnie. Bomba, co nie! Ty się lepiej ucz na infie. :) I nie narzekaj na Carsona, bo jutro będziesz miał sińca. Do zoba za 3,5h.”
- I będzie wiedział o co chodzi- skwitowała Emily, a ja nacisnęłam wyślij.
Po ledwie 2 minutach dostałam odpowiedź.
„ Wariatko. Zapomniałem wyłączyć dźwięku i żaba mogła mi komórkę podprowadzić. Ja wcale nie narzekam na Carriego ale mówię, że lekcja jest nudna. Daję dyla z tych ostatnich lekcji. Ledwie wytrzymuję na biologii z żabą. Mówimy o ukł rozrodczym. Chce mi się rzygać. Oblecha. Zazdro starego. Bajo.”
Odpisałam.
„Biedny Miśtaś ;). Ja mam kaca po imprezie i dlatego nie poszłam :P. Wiem, że mi tatusia zazdrościsz. Zostań, bo ominie cię spotkanie z najładniejszą dziewczyną jaką widziałeś.”
Nie zdążyłam odłożyć telefonu po wysłaniu, a tu znowu dostaję wiadomość od niego.
„ Żartujesz !!! Po co mam czekać. Przecież widzę ją codziennie w szkole i czasem siedzi ze mną w ławce.”
Ja nie pozostałam mu dłużna.
„ Dzięki ale nie chodzi o mnie. Od jakiegoś czasu mieszka u mnie szwedka i o nią mi chodzi. Zostań to zobaczysz.”
Też odpisał równie szybko co wcześniej.
„ Nie wierzę ale uwierzę i zostanę.”
- Wariat.- skomentowałam po przeczytaniu tych wiadomości Emily. Niespodziewanie oberwałam poduszką.- Za co to?
- Za mnie. Po co mu coś mówiłaś?!?- Emily serio była zła.
Roześmiałam się.
- Musiałam się pochwalić.
Twarz mojej przyjaciółki złagodniała.
- Ale teraz czas zrobić zadania, bo nigdzie nie pójdziemy.
Musiałam się z nią zgodzić.
****** trzy godziny później *******Miałyśmy już wszystko zrobione. Jeszcze nigdy nie byłam tak dobrze przygotowana do szkoły. Owszem, zawsze robiłam zadania ale dzięki mojej słuchowej i fotograficznej pamięci nie musiałam się uczyć. I korzystałam z tego, przepakowując jedynie książki. I dlatego miałam same 4. Emily też miała czwórki ale to chyba przez ogrom pracy włożony w naukę jeszcze w młodszych klasach. Dlatego teraz miała łatwiej.
- No to wszystko gotowe.- stwierdziłam. - Emily, która godzina?
Dziewczyna spojrzała na zegarek.
- 15:40. Powoli się zbierajmy.
- Okey. Lecę powiedzieć tacie.
Staruszek się zgodził i już pięć minut później razem z Emily szłyśmy po drodze zataczając się i śmiejąc jak wariatki. To cud, że zdążyłyśmy na umówioną godzinę.
Pod szkołą czekała na nas nasza wychowawczyni, pani Astrid Olsen, zwana przez wszystkich tasiemcem. Obok niej stała całkiem ładna dziewczyna mniej więcej w naszym wieku.
Tasiemiec przeleciała nas wzrokiem i powiedziała.
- Nie wnikam w powód waszej szkolnej nieobecności.-skwitowała.- To jest Arianna Ritten. Niedawno się przeprowadziła do naszego kochanego Oslo. Liczę, że się nią zaopiekujecie.
- Się robi pani wychowawczyni.
Zobaczyłam przy północnym wejściu do szkoły Maćka, więc szturchnęłam Emily i pokazałam jej gdzie na patrzeć. Ja nie chciałam być świadkiem tej rozmowy, więc wzięłam Ari na bok do moich kolegów, a Emily wolnym krokiem szła w kierunku Kota.
Te ostatnie słowa postawiły nas do pionu.
- Co!!??
- No. Poniedziałek jest. Pierwszy dzień Emily w nowej szkole.
Zrobiło mi się głupio. Emily przyjechała tutaj, żeby się uczyć, bo tu ma lepsze perspektywy, a ja ją skacowałam już pierwszego dnia.
- I co teraz?- spytała Emily
- Nie martwcie się. Zadzwoniłem do szkoły, że się czymś strułyście na wczorajszej uczcie powitalnej dla Emily.
Obie odetchnęłyśmy z ulgą. Ale ja nie byłam do końca spokojna.
- Co chcesz za to?- spytałam podejrzliwie.
Uśmiechnął się złośliwie.
- Normalnie to miałybyście wypielić ogródek, bo ogrodnik dziś ma wolne. Ale musiałem nakłamać, że jesteście chore i jedziecie do lekarza, więc nie mogę was wypuścić na dwór. No to coś innego. Marcy ty siadasz do biurka i robisz wszystkie zadania jakie miały być na dzisiaj. Potem obydwie przestudiujecie dzisiejszy materiał.
- A ty?- spytałam
- Idę dzwonić do waszej wychowawczyni, że wróciłyście od lekarza i dał wam jakieś lekarstwa i możecie już normalnie wyjść z domu.- a widząc moją zmartwioną minę dodał- Nie martw się rybko, nie pójdziecie dziś do szkoły. Ja już to załatwię.
Faktycznie. Gadał z 15 minut z nasza wychowawczynią i po tym czasie przyszedł zwycięsko do naszego pokoju, gdzie właśnie tłumaczyłam Emily gdzie jesteśmy z materiałem.
- Udało się. I cały dzień możecie wychodzić na dwór. Tylko...
- Co tylko?
- Obiecałem tej wychowawczyni, że około 16:00 przyjdziecie do szkoły.
- Jak to?- zdziwiłyśmy się, bo wtedy kończą nam się lekcje w poniedziałek.
- Jest jakaś nowa uczennica i ona właśnie trenuje jazdę konną, jazdę na łyżwach i taniec. I ta nauczycielka poprosiła, żebyście zabrały ją do tego klubu gdzie tańczycie.
- No dobra- zgodziłam się. Przynajmniej mogłyśmy iść do klubu potańczyć.
- Ale mam warunek.
- Jaki?
- Wszystkie zadania mają być zrobione i materiał przestudiowany. Jasne?
- Jak słońce tato- odpowiedziałam mu promiennym uśmiechem.
- Więc was zostawiam i nie przeszkadzam.
Gdy tata wyszedł zauważyłam, że Emily jest dziwnie smutna.
- Ej, co się stało- przysunęłam się bliżej niej, a ona zaczęła szlochać.
- Bo Maciek... od wczoraj nie odezwał się do mnie. Nie zadzwonił, w aucie nic nie mówił ani na dyskotece.
- No i co? Tak ci zależy na tym, żeby zadzwonił?
- Tak..., no bo wczoraj przed tą sytuacją przed stadniną ciągle mówił mi, że jestem wyjątkowa, piękna i ogólnie prawił mi mnóstwo komplementów. I...
- I... polubiłaś go.- dokończyłam za nią, na co się lekko zarumieniła.
- Nawet bardzo.
- Ale co ja mam zrobić? Zadzwonić do niego i spytać czemu do ciebie nie dzwoni? Słabo to wypadnie.- przekonywałam ją, bo nie chciałam się mieszać.
- Zrób to dla mnie. Proszę.
Wtedy do głowy wpadł mi ostatni pomysł. Moja ostatnia deska ratunku.
- A skąd wiesz, że nie dzwonił? Przecież spałyśmy.- Emily szybko ruszyła w kierunku swojej komórki, żeby sprawdzić listę nieodebranych połączeń. Modliłam się, żeby jednak Maciek do niej dzwonił. Ale moje modlitwy były bezowocne.
- Nie dzwonił- powiedziała z goryczą- Zadzwoń do niego ty.
- Nie.- stwierdziłam z całą stanowczością na jaką było mnie stać- Nie zrobię tego.
- Dlaczego??- jęknęła
- Bo uważam, że byłoby to nie fair w stosunku do niego i ciebie. Oboje jesteście moimi przyjaciółmi i nie będę się mieszała w wasze uczucia, bo jeszcze któreś się na mnie obrazi. Sama do niego zadzwoń.
- Okey- zgodziła się po chwili wahania- Ale daję na głośnik i jakby co to mi pomożesz, dobra?
- Może być.
Emily wybrała numer Maćka ze swojej komórki. Po trzech sygnałach odebrał.
- Halo- usłyszałyśmy zaspany głos chłopaka w słuchawce- Emily?
- Hey. Obudziłam cię?- spytała niepewnie moja przyjaciółka
- Szczerze mówiąc to tak. A dzwonisz w ważnej sprawie? Bo mimo wszystko chciałbym się jeszcze przespać.
- Nie. To nie ważne.- odparła zrezygnowana.
- Ej, przecież słyszę. Nie zachowywałabyś się tak jakby to nie była ważna sprawa. Mów.
- Nie- powiedziała stanowczo- To nic ważnego. Muszę kończyć- dodała mniej pewnie.
- Czekaj- usłyszałyśmy głos w słuchawce.
- Co?- spytała.
- Musimy coś sobie wyjaśnić, bo chyba wiem o co ci chodzi. O moje wczorajsze zachowanie, prawda?
Obie byłyśmy tak zaskoczone, że nie mogłyśmy powiedzieć słowa.
- Halo, jesteś tam?
Na szczęście Emily w odpowiednim momencie odzyskała mowę.
- Tak, o to mi chodzi ale to nie jest rozmowa na telefon.
Po drugiej stronie Maciek westchnął.
- Wiem. Spotkajmy się o 16:20 pod twoim klubem tańca. Co ty na to?
- Dobrze. O 16:20 pod moim klubem.- powtórzyła jak robot.- Będę na pewno.
- Super. Ej co dziś jest?
Spojrzałyśmy na siebie i bezgłośnie się roześmiałyśmy.
- Poniedziałek. A godzina piętnaście po dwunastej.
- Co ?!?!- wyraźnie było słychać krzyk przerażenia.- Trener mnie zabije!! Muszę już kończyć. Do zobaczenia o 16:20. Pa.
- Pa- powtórzyła jak echo Emily.
Jak odłożyła telefon to postanowiłam na nią nawrzeszczeć.
- Co ty chciałaś zrobić, że tak się zapytam?? I co to w ogóle było!! Powtarzałaś za nim słowa jak echo.
W odpowiedzi dziewczyna się zarumieniła.
- Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Strasznie dziwnie to brzmiało?
Odzyskałam spokój.
- Tak. Mega dziwnie. Jak myślisz co ci będzie chciał powiedzieć?
- Nie mam zielonego pojęcia. I dlatego się martwię.
- Emily nie można się cały czas martwić, bo nerwicy albo schizofrenii dostaniesz. Żyj chwilą.- powiedziałam jej radośnie choć sama nie wierzyłam w to co mówię.
- Czas chyba zająć się lekcjami.- stwierdziła moja przyjaciółka.
- Tak ale czekaj jeszcze coś sprawdzę- powiedziałam i włączyłam telefon. Od razu coś zauważyłam.
- Dostałam wiadomość na WhatsApp. Od mojej takiego jednego fajnego chłopaka z mojej klasy. Czytam : „ Hej Marcy. Szczęściara. Zerwałaś się ze sprawdzianu z majcy. Też bym ciał. Nuda na tej infie :(. Mamy w klasie nową, Ari. Dołączam zdj i się odmeldowuje. Do zoba jutro. Miśtaś.”
- Miśtaś?- zapytała Emily i tym razem ja się zarumieniłam.
- No. To taki kolega. Michael Taśtoński. Razem się często zrywamy z lekcji. Spoko gość. Ej ale zdjęcie się nie chce odtworzyć. Muszę mu odpisać.
Zaczęłam klikać na telefonie wiadomość do niego.
- Patrz: „ Miśtasiu kochany zdj nie doszło. Ale wpadam o 4 do szkoły, więc sama ją zobaczę. Nie musiałam się zrywać, bo tata nakłamał tasiemcowi za mnie. Bomba, co nie! Ty się lepiej ucz na infie. :) I nie narzekaj na Carsona, bo jutro będziesz miał sińca. Do zoba za 3,5h.”
- I będzie wiedział o co chodzi- skwitowała Emily, a ja nacisnęłam wyślij.
Po ledwie 2 minutach dostałam odpowiedź.
„ Wariatko. Zapomniałem wyłączyć dźwięku i żaba mogła mi komórkę podprowadzić. Ja wcale nie narzekam na Carriego ale mówię, że lekcja jest nudna. Daję dyla z tych ostatnich lekcji. Ledwie wytrzymuję na biologii z żabą. Mówimy o ukł rozrodczym. Chce mi się rzygać. Oblecha. Zazdro starego. Bajo.”
Odpisałam.
„Biedny Miśtaś ;). Ja mam kaca po imprezie i dlatego nie poszłam :P. Wiem, że mi tatusia zazdrościsz. Zostań, bo ominie cię spotkanie z najładniejszą dziewczyną jaką widziałeś.”
Nie zdążyłam odłożyć telefonu po wysłaniu, a tu znowu dostaję wiadomość od niego.
„ Żartujesz !!! Po co mam czekać. Przecież widzę ją codziennie w szkole i czasem siedzi ze mną w ławce.”
Ja nie pozostałam mu dłużna.
„ Dzięki ale nie chodzi o mnie. Od jakiegoś czasu mieszka u mnie szwedka i o nią mi chodzi. Zostań to zobaczysz.”
Też odpisał równie szybko co wcześniej.
„ Nie wierzę ale uwierzę i zostanę.”
- Wariat.- skomentowałam po przeczytaniu tych wiadomości Emily. Niespodziewanie oberwałam poduszką.- Za co to?
- Za mnie. Po co mu coś mówiłaś?!?- Emily serio była zła.
Roześmiałam się.
- Musiałam się pochwalić.
Twarz mojej przyjaciółki złagodniała.
- Ale teraz czas zrobić zadania, bo nigdzie nie pójdziemy.
Musiałam się z nią zgodzić.
****** trzy godziny później *******Miałyśmy już wszystko zrobione. Jeszcze nigdy nie byłam tak dobrze przygotowana do szkoły. Owszem, zawsze robiłam zadania ale dzięki mojej słuchowej i fotograficznej pamięci nie musiałam się uczyć. I korzystałam z tego, przepakowując jedynie książki. I dlatego miałam same 4. Emily też miała czwórki ale to chyba przez ogrom pracy włożony w naukę jeszcze w młodszych klasach. Dlatego teraz miała łatwiej.
- No to wszystko gotowe.- stwierdziłam. - Emily, która godzina?
Dziewczyna spojrzała na zegarek.
- 15:40. Powoli się zbierajmy.
- Okey. Lecę powiedzieć tacie.
Staruszek się zgodził i już pięć minut później razem z Emily szłyśmy po drodze zataczając się i śmiejąc jak wariatki. To cud, że zdążyłyśmy na umówioną godzinę.
Pod szkołą czekała na nas nasza wychowawczyni, pani Astrid Olsen, zwana przez wszystkich tasiemcem. Obok niej stała całkiem ładna dziewczyna mniej więcej w naszym wieku.
Tasiemiec przeleciała nas wzrokiem i powiedziała.
- Nie wnikam w powód waszej szkolnej nieobecności.-skwitowała.- To jest Arianna Ritten. Niedawno się przeprowadziła do naszego kochanego Oslo. Liczę, że się nią zaopiekujecie.
- Się robi pani wychowawczyni.
Zobaczyłam przy północnym wejściu do szkoły Maćka, więc szturchnęłam Emily i pokazałam jej gdzie na patrzeć. Ja nie chciałam być świadkiem tej rozmowy, więc wzięłam Ari na bok do moich kolegów, a Emily wolnym krokiem szła w kierunku Kota.
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hej!!
Sorki za ten rozdział, bo jest trochę bez sensu i składu. Ale następny będzie lepszy ;). Postanowiłam posłuchać opinii koleżanek i skrócić te moje rozdziały co najmniej o połowę.
Sorki za ten rozdział, bo jest trochę bez sensu i składu. Ale następny będzie lepszy ;). Postanowiłam posłuchać opinii koleżanek i skrócić te moje rozdziały co najmniej o połowę.
Inspiracja:
Groove Coverage- 7 Years & 50 Days
https://www.youtube.com/watch?v=QgvYtb5IFPQ
Groove Coverage- 7 Years & 50 Days
https://www.youtube.com/watch?v=QgvYtb5IFPQ
Subskrybuj:
Posty (Atom)