środa, 10 czerwca 2015

VII.

*************** WEDŁUG ANDERSA ************
Byłem zrozpaczony. Nie chodziło mi tylko o to,że straciłem najbliższą przyjaciółkę, której mówiłem wszystko. Większość mojej rodziny nie wiedziała o mnie tyle co ona. To mnie załamało ale dobiły mnie jej ostatnie słowa. „Święta obietnica już nie istnieje”. To zabolało najbardziej. Ta nasza święta obietnica to dla osoby trzeciej nic nie znacząca, pożółkła kartka papieru. Jednak nie dla mnie. Te słowa nabazgrane przez pięcioletnie dzieci, czyli mnie i Marcy jak byliśmy mali, miały dla mnie ogromne znaczenie. To nie były puste słowa rzucone na wiatr ale przysięga, której staraliśmy się być wierni. To była dla mnie świętość. Myślałem, że dla Marcy też.
Cały dzień mogłem tak rozpaczać ale na szczęście około godziny 11:00 Maciek postanowił mnie odwiedzić.
- Cześć- powiedział uśmiechnięty gdy tylko otworzyłem drzwi. Jednak sekundę później przestał i nerwowo rozglądał się po pokoju.- Jest...- zamilkł nie skończywszy zdania. Ale i tak wiedziałem o co mu chodzi.
- Nie, nie ma Glorii. Nigdy jej nie ma o takiej wczesnej porze.
- Jak to wczesnej?- spytał zdezorientowany- Przecież jest już 11.
Uśmiechnąłem się lekko do niego.
- Nie. To nie jest tak jak myślisz. Gloria u mnie nie nocuje- pokręciłem głową, a Maćkowi wyraźnie ulżyło.- A coś ty myślał?
- Myśleliśmy,że wy już od dawna i często... no wiesz co.- zawstydził się.- Dobrze się się pomyliliśmy.
- Jak to my??
- My to: Marcy, ja, Emily, Ari i Jason.
- Serio?- zdziwiłem się.-Mówicie o mnie?? Często?
Patrzył na mnie jak na wariata.
- Zawsze.
- A Marcy też??- spytałem zmieszany.
Chłopak pokręcił głową.
- Nie. Ona akurat nigdy nic o tobie nie powie. Ani dobrze, ani źle. Nie odzywa się albo kończy temat.
Posmutniałem.
- Nie rozumiem o co jej chodzi. Jest, znaczy była moją przyjaciółką i dlatego powinna się cieszyć z tego, że mam dziewczynę.
Maciek dziwnie na mnie popatrzył.
- Zaryzykujesz taką przyjaźń.?
- Dla miłości zawsze.- powiedziałem poważnie.
- Dziwny jesteś.- stwierdził polak.- Dużo osób zazdrości ci przyjaźni z taką laską, a ty chcesz ją po prostu zostawić. To tak, jakbyś sobie kupił super auto np. audi R8 i zostawił przed domem bez żadnego zabezpieczenia.
- A co tu ma auto do rzeczy??- zupełnie nie rozumiałem o co chodzi Maćkowi.
- To proste. Marcy długo nie będzie sama. Nawet na ulicy się za nią oglądają. Ty serio nic do niej nie czujesz?- zmienił temat.
- To moja przyjaciółka i dlatego nigdy nie myślałem o niej w ten sposób- kłamałem jak z nut.
Maciek spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami.
- Wiem, że kłamiesz. Powiedz prawdę to się odczepię.
Postanowiłem już nie kłamać.
- A czy moje uczucia mają jakiekolwiek znaczenie? Dzięki Glorii nie jestem sam. To jest najważniejsze pomiędzy mną, a nią. A jeżeli o to pytasz to nic do Glorii nie czuję.
Zdziwił się.
- Nie o to pytałem ale ciekawe jest to co mówisz. Czyli jeżeli dobrze rozumiem, ty nie kochasz Glorii?
- Rozumiesz doskonale- powiedziałem.
- Więc dlaczego z nią jesteś?- Maciek był już odrobinę zdezorientowany.
Wzruszyłem ramionami.
- To było na tej dyskotece. Napiłem się kilka drinków...- na szczęście Maciek mi przerwał.
- Ty sam wypiłeś kilka drinków, a jej robiłeś aferę o to, że pijana wróciła.- stwierdził, a widząc moją minę dodał jeszcze.- To nie Marcy mi powiedziała tylko Emily.
- Jesteście aż tak blisko?- próbowałem zmienić temat za wszelką cenę.
Chłopak się zaśmiał.
- Ejże Fannemel, nie próbuj mi tu zmieniać tematu. Gadaj dalej o tym wieczorze na dyskotece.
Poddałem się.
- No dobra. Więc napiłem się kilka drinków i z deka straciłem kontrolę nad tym co robię. Gloria podeszła do mnie i zaprowadziła mnie na górę, do jakiegoś pokoju. Była przy mnie jak zasypiałem. Znaczy nie pozwoliła mi zasnąć od razu. Najpierw położyła się koło mnie  i zaczęła odpinać mi koszulę, mamrocząc coś przy tym. Byłem mocno wstawiony ale urywkami wiedziałem co się dzieje i dlatego nie pozwoliłem jej na więcej. Zacząłem ją odpychać. W pewnej chwili przestała się do mnie dobierać, wstała z łóżka i stanęła przy drzwiach. To ostatnie co pamiętam. Rano obudziłem się mocno na kacu. Wtedy drzwi się otworzyły i weszła właśnie ona. Przyniosła mi coś na kaca i w ogóle.
- Czyli, jeśli ja dobrze zrozumiem to nigdy z nią nie spałeś>
- Nie. Nie mógłbym. Brzydzę się nią.
- Ahhhaa- powiedział Maciek- Czyli ty jesteś...
Teraz ja się zaśmiałem.
- Nie. Nie jestem prawiczkiem jeśli o to chodzi. W trasie miałem trochę eksperymentów ale nigdy w żadnej się nie zakochałem.
- A ty z Marcy... czy wiesz, czy czasem ona nie jest...- Maciek tak się denerwował, że nie mógł powiedzieć  zdania.
- Nie. Ja nigdy nie spałem w takim sensie z Marcy ale ona nie jest dziewicą. Też miała kilka eksperymentów.
Gdyby Maciek miał teraz coś w ustach to na pewno by to wypluł.
- A skąd o tym wiesz??? I w jakim sensie spałeś z Marcy jak nie...
- Po pierwsze: jakiś czas temu, czytaj jeszcze kilka dni temu, mieliśmy super kontakt i mówiliśmy sobie o wszystkim. Naprawdę o wszystkim. Po drugie: my często spaliśmy w jednym łóżku ale nigdy nie uprawialiśmy seksu. Czasem,czytaj prawie zawsze, jak zasypiała wtula we mnie to obejmowałem ją i marzyłem, że może kiedyś się zgodzi, żebyśmy …
- Dobra wiem, nie kończ- powiedział Maciek.- Zsumujmy to wszystko. Jesteś w związku z Glorią ale nigdy z nią nie spałeś i na trzeźwo nie zamierzasz tego robić, prawda?
- Prawda.- powiedziałem.
- Kochasz Marcy?
Wziąłem głęboki wdech. Teraz było za późno, żeby zmienić zdanie.
- Tak.
- Od kiedy?
- Od kiedy byliśmy dziećmi. To przyjaźń, która przerodziła się w miłość. Przynajmniej z mojej strony.
Maciek nagle odwrócił wzrok i zaczął lekko chichotać.
- O co chodzi?- spytałem.
- O nic. Wyobrażałem sobie nasz jutrzejszy mecz siatkówki przeciwko wam.- wiedziałem, że skłamał.
- I ty i ja wiemy, że to nie prawda, więc po co to mówisz?
- To prawda.
- Taa jasne.
- Jasne, jasne. Jak coś to idź do klubu tańca.
- Po co?
- Może warto byłoby to wyjaśnić z Marcy.
- Okey ale co ja mam jej powiedzieć?
- To samo co mi.
- Dobra ale jest jeszcze jeden mały problem.- powiedziałem.
- Jaki?
- Mam zakaz wstępu do tego klubu tańca, gdzie chodzi Marcy.
- A za co?
- Bo my byliśmy najlepszą parą i przygotowywaliśmy się do najważniejszego konkursu. Jednak w dzień konkursu tanecznego miałem także najważniejszy konkurs w mojej karierze skoczka. Wybrałem skoki i nigdy tego nie żałowałem, bo nie chciałem zostać tancerzem. Zrezygnowałem w ostatniej chwili, czyli 10 minut przed tańcem pierwszej pary. Dyrektor znienawidził mnie, bo przeszło mu koło nosa stypendium i nagroda pieniężna dla szkoły. Tylko Marcy mnie rozumiała, bo ona tez nie chciała zostać tancerką. Ale oficjalnie jest dalej tak, że to ja jestem ten zły i podciąłem skrzydła Marcy swoim odejściem. Teraz z nią tańczy Jason.
- Dobra ale idź do niej stary. Nie możesz tęsknić całe życie za dziewczyną, która nawet nie wie co do niej czujesz.
- Pójdę.
- Natychmiast idź- powiedział mi i poszedł do swojego domu.



___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Hey !!!!
Wielkie sorry za to, że ten rozdział jest trochę zboczony ;). Czekam na komy :D .
Inspiracja:
Bakkushan - Nur die Nacht

2 komentarze:

  1. No to tak.. wiedziałam od początku, że to na przyjaźni się nie skończy. Zawsze tak jest, że któreś się może zaangażować. Tylko co na to wszystko Marcy? Wydaje mi się, że powinna odwzajemnić jego uczucia, ale to nigdy nic nie wiadomo.
    Pozdrawiam :)

    skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego: zboczony? Ja tu nie widzę nic zboczonego ;)
    Zwykłe ludzkie sprawy.
    A co do uczuć Fannemela - on rzeczywiście powinien powiedziec o tym wszystkim Mercy. Nie może jej tak dłużej oszukiwać. On na pewno też nie jest jej obojętny.
    Chociaż z tymi dziewczynami to nigdy nic nie wiadomo. Może być różnie. Zawsze może być tak, że się przestraszy i mimo wszystko od niego ucieknie.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)
    Zapraszam do siebie, będzie mi bardzo miło http://www.niedorosla-milosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń